J-A-C-E-K napisał:
Przerzucając się ponownie z żyłki na plecionkę, ostatnio zacząłem stosować 0,45mm fluokarbonowy przypon taki około 0,5m, nie wiem czy dobrze robię ale:
- spiningując często zdarza się, że 10-15cm odcinek plecionki osłabia się od wirującej w powietrzu przynęty oraz zawad na dnie rzeki przez co traciłem sporo przynęt.
-plecionka w wodzie jest bardziej widoczna niż nawet gruby fluokarbon szczególnie w ostatnio bardzo klarownej wodzie,
-dzięki temu ,,patentowi'' na bank jedną przynętę w pudełku mam więcej (szczupłemu nawet krętlik z pyska nie wystawał)
Minusem jest to że praca przynęty a szczególnie woblera trochę gaśnie, i choć troci, w ciągu tych kilku wypadów nie udało mi się przechytrzyć, to sądzę, że skoro bierze zębacz, to i troci nie będzie to zbytnio przeszkadzać w każdym bądź razie w morzu patent się sprawdza.
Z uwagi na to, że szczupak jest bardzo smaczną rybą, i biorę go czasami do domu mogę potwierdzić opinie kolegów, że parsęckie zębacze często gustują w łososiowatych.
Muszę powiedzieć, że wielu tutejszych wędkarzy także stosuje "patent" opisany przez kolegę. Powiem więcej, uważają, że zwiększa to ilość brań łososiowatych. Chociaż jest to krótki odcinek fluorocarbonu następuje także minimalna amortyzacja. Ja też chyba przejdę na taki system.