TEMAT: Humor

Facet budzi się w południe na potwornym kacu.
Patrzy, na stole cztery schłodzone butelki piwa i list następującej
treści:
"Kochanie, wypoczywaj. Jakbyś czegoś potrzebował to zadzwoń.
Zwolnię się z pracy i przyjadę. Twoja kochająca żona."
Facet pyta syna:
- Co się wczoraj stało? Nic nie pamiętam. Czyżbym wrócił w nocy
z kwiatami albo pierścionkiem?
Syn na to:
- Przyszedłeś o piątej nad ranem kompletnie pijany, awanturowałeś się, a gdy matka chcąc cię rozebrać ściągała ci spodnie, powiedziałeś:"Spadaj ty dziwko, jestem żonaty!"

Facet umówił się z kumplami na ryby. Wstał o 3:00, wychodzi na zewnątrz, a tam trzaskający mróz. Odechciało mu się wędkowania, rozbiera się i kładzie z powrotem obok żony. Ona:
- To ty?
- No...
Dotyka go i mówi:
- Ależ ty jesteś zimny! Musi tam być straszny mróz.
- No, jest taki.
- A ten idiota poszedł na ryby.

Siedzi sobie krasnoludek. Cały goły, pozycja lotosu, głowa spuszczona, raz po raz pociąga z fajki i wydmuchuje dym pomiędzy nogi. Podchodzi Gapcio.
- Co robisz? - pyta.
- Medytuję - odpowiada krasnal i wypuszcza kolejną chmurkę.
Podchodzi trzeci krasnoludzik. Staje obok Gapcia, trąca go łokciem.
- Ty, co on robi?
- Mendy truje - opowiada ze znawstwem Gapcio.

Lublin.
XV wiek.
Po krużganku swojego pałacu niecierpliwie krąży książę. Oczekuje listu od ukochanej. Czeka już trzy dni i trzy noce. Nagle na horyzoncie zauważa pocztowego gołębia. Wyczerpany podróżą gołąb ląduje niedaleko księcia. Ten cały szczęśliwy chwyta list, który dostarczył gołąb, drżącymi z emocji dłońmi otwiera kopertę i czyta:
"Kuję miecze. Niedrogo!"

Wędkarz telefonuje do kolegi:
- Wpadnij do mnie jutro rano, pojedziemy na ryby.
- Ale ja nie potrafię łowić! - odpowiada ten drugi.
- Co w tym trudnego? Nalewasz i pijesz.

Ile żyje dżdżownica złapana przez wędkarza?
- Dwa dni z hakiem.

genialna nutaB) Jak tego słucham to mam wizje kolesia siedzącego przy spławiku, słonko praży, browarek się leje;)

Słoneczny poranek nad rzeczka wędkuje dwóch wedkarzy.Jeden wyciąga rybe za rybą a drugi ani brania,po 2 godzinach nie wytrzymuje i pyta;
-Panie kolego na co pan łapiesz?
-Na tabletki na syfilis,pada odpowiedz.
Gość nie wiele sie zastanawiając wsiada w samochód i pedzi do pobliskiego miasteczka,wpada zdyszany do apteki i pyta;
-Są tabletki na syfilis?
-Są.
-To pięć opakowan po prosze.
-A co złapał pan,pyta grzecznie aptekarka?
-Jeszcze nie ale znam super miejsce:laugh:

super kawał tego nie znałem

Pewnego razu kret wyjrzał na powierzchnię , akurat było to przy stopach pewnej damy na plaży naturystów ,rozgląda się , patrzy - jeż . Woła po cichu - jeżu , a tam cisza ,podszedł obok kolan i znów woła - jeżu , tam znów cisza . Podszedł jeszcze bliżej , pociągnął nosem kilka razy i pyta - jeżu ty żyjesz ?