boro napisał:
tiia..Polacy wszędzie piją i japę drą.....SZCZEGÓLNIE NA MORSKICH PLAZACH łowiąc trocie...
)))...daj spokój Szymon z takimi "komentarzami"..jakoś w Szwecji, Irlandii,Austrii i Rosji ludzie różnych narodowości podobnie używali alkoholu i zachowywali się po nim podobnie
..jakoś nie widzę powodu do samokamieniowna...."nic co ludzkie nie jest nam obce"!!!.......
)))pozdro
Jacek to, że Ty zachowujesz się nad wodą kulturalnie nie oznacza, że tak jest zawsze...
Nie przyrównuj też łowienia w morzu do łowienia w rzece bo wiesz dobrze, że to inna para kaloszy. Ja mam akurat wiele negatywnych doświadczeń i nie chodzi bynajmniej o sytuacje związane z alkoholem. Puszki po piwie jednak swoją drogą też wiele razy nad rzeką zbierałem...
Powszechne w naszym kraju jest wciąż myślenie zorientowane na "ja". Brakuje refleksji typu np. "jak zrobię tak to może przeszkodzę w czymś komuś innemu? " itp. W związku z tym podtrzymuję swoja tezę, że nie jesteśmy mentalnie gotowi na tego typu rozwiązania jak łowienie w rzece z łodzi jako społeczeństwo wędkarskie ogólnie (może ewentualnie na dużych rzekach; Dunajec itp.).
Wyobraź sobie taką sytuacje, że stoisz nad trociową rzeką nad upatrzoną rybą (najczęściej jedyna szansa w ciągu dnia łowienia) i nagle wjeżdża ci prosto w miejscówkę łódką dwóch delikwentów, a na zwrócenie uwagi odpowiadają "spier....". Nie możliwe?
Mariusz-Marek napisał:
Kolego SzymonP
Szerokość prawdopodobnie jak Parsęta.
a ta nawet chyba węższa
A wnioskowanie, że łowisko dla "brzegowca" zostanie zepsute na kilka godzin było by może uzasadnione, jakby taka łódź zajmowała całą powierzchnię rzeki ( w co i tak wątpię).
O tezie dotyczącej picia wypowiedział się kolega boro
Właśnie takie podejście, że wędkarze brzegowi są ważniejsi i nie daj Boże wędkarz z łódki może coś złego zrobić ( jakby ten brzegowy nie robił) powoduje, że w Polsce jest jak jest.
Zamiast dobrze zarybiać, prawidłowo pilnować łowiska i być konsekwentnym w swoich działaniach ludzie o "wąskim" horyzoncie tworzą bezsensowne zakazy, od których i tak nie przybywa ryb w rzekach.
Mariusz przy całej sympatii dla Twojej osoby wybacz ale żyjesz w innym trochę bardziej cywilizowanym kraju gdzie ludzie mają inną mentalność (kraj protestancki). U nas takie rzeczy nie przejdą bo ludzie do tego nie dorośli i by się zwyczajnie "pozabijali"
Przykład: jakiś czas temu mieliśmy tutaj cały temat o klubie z Kołobrzegu którego członkowie rozjeżdżali quadami tarliska troci w dorzeczu Parsęty jesienią.
Czy tłumaczenia i prośby wędkarzy pomogły (a przynajmniej od razu)??
Nigdy nie łowiłem w USA ale jak wiadomo to jest gigantyczny kraj. Rzek ze steelheadami jest pewnie masa i presja wędkarska rozkłada się na tych wielkich obszarach. Przypuszczam, że są rzeki gdzie w szczycie sezonu prędzej spotkasz w ciągu dnia łowienia dzikiego zwierza niż drugiego człowieka
Są jak widziałem rzeki gdzie łowi jeden wędkarz na drugim, ale jeśli ktoś lubi ciszę i spokój na wodą to pewnie bez problemu znajdzie sobie takie miejsce (i jeszcze tam połowi).
U nas kraj jest wielkością porównywalny do jednego stanu USA. Na tym obszarze masz zaledwie kilka rzek trociowych na których koncentruje się presja wędkarska całego kraju. Dołóż tam jeszcze wędkarzy na łódkach i masz zapewnione piekło... W połączeniu z brakiem kontroli nad wodą w naszym kraju byłaby "wolna amerykanka"
Co innego na dużych rzekach pokroju Wisły, Dunajca itp.