Cześć,
wrócę jeszcze raz do tego tematu.
Mój kołowrotek po zaokrągleniu zbyt ostrych krawędzi po których miał przesuwać się sznur wygląda teraz tak. Po zjechaniu ich wstępnie papierem 1000-ką dopolerowałem je dużo drobniejszym papierem (dokładnie pianką ścierną) do zarabiania światłowodów i po tym zabiegu ten temat został zamknięty. Brak czernienia w tych miejscach mi nie przeszkadza, szczególnie że za jakiś czas by go w tych miejscach i tak nie było, a sznur pewnie dość szybko nie nadawałby się do użytku.
Ponieważ ostatnio dokupiłem do niego zapasową szpulę dotarł do mnie jeszcze jeden mankament tego kołowrotka. Pomiędzy nakrętką szpuli i samą szpulą znajduje się nieduża, bardzo cienka podkładka. Jest ona w tym miejscu potrzebna, ponieważ eliminuje boczny luz szpuli i powoduje, że szpula nie styka się/pracuje bezpośrednio z nakrętką. U mnie podkładka ta była "przyklejona" smarem do szpuli na tyle skutecznie, że nawet jej na początku nie zobaczyłem.
Problem zaczyna się w chwili potrzeby wymiany nad wodą szpuli na inną, ponieważ tę podkładkę również musimy przełożyć. Jest więc ryzyko zgubienia jej, szczególnie że wyjęcie jej z zagłębienia nasmarowanej szpuli wcale nie jest takie proste (podkładka jest w smarze, który dość dość dobrze trzyma ją w szpuli).
Wymyśliłem więc rozwiązanie ułatwiające w przyszłości życie, a mianowicie przykleiłem tę podkładkę do zakrętki kontrującej szpulę elastycznym klejem montażowym, więc da się ją w razie czego oderwać.
Z tym też był jednak drobny problem, ponieważ podkładka styka się z zakrętką na bardzo małej powierzchni. Nie musiało tak być, ponieważ podkładka spokojnie mogła mieć trochę mniejszy otwór wewnętrzny oraz większą średnicę zewnętrzną, dzięki czemu nie miałaby niepotrzebnego luzu na boki po włożeniu jej do szpuli. Dodatkowo szpula pracowałaby z tą podkładkę na większej powierzchni, co przy pracy bezpośrednio z aluminiowym odlewem szpuli wyszłoby kołowrotkowi tylko na dobre !
Pewnie się trochę czepiam, ale zawsze drażniły mnie tego typu niedoróbki, które wynikają z zaniedbania, a nie świadomego ograniczenia kosztów...