Piotrze celowo napisałem "na krutko"- byle jak, tak jak byle jaką jest metoda, którą na siłe próbujecie podciągnąć pod fly fishing. Nie kwestionuję tutaj osiągnięć tego młodego człowieka, bo wyniki mówią same za siebie. Z pewnością potrafi on łowić na żyłkę dużo lepiej niż ja, czy ty, lecz to tylko żyłka... Niestety nie zgodzę sie z Tobą i uważam, że "na krutko" byle frajer potrafi złowić ryby o wymiarach z załączonych zdjeć. Czy wiesz dlaczego tak twierdzę? Ponieważ już na drugiej wyprawie na Wdę z pięć lat temu, złowiłem rybę 43cm- nie mając pojęcia o łowieniu na jaką kolwiek muchę
Wiedziałem tylko, że ma być rynna i że muchy mają naturalnie spływac jak najbliżej dna. Dla porównania napiszę, że na suchą czy mokrą nie złowiłem ryby większej niż 37 cm. Miałem potęzne zbiórki i czasami kijem zabujało, ale zabrakło kunsztu i warsztatu: bo odległość a to zbyt wolne wybieranie linki, a to za małe haczyki, bo zbyt mocne zacięcie. Zawsze znalazło się coś co było niedopracowane w stopniu pozwalającym osiągnać upragniny sukces.
Szkoda, że tak młody człowiek, który widać ma zacięcie, iskrę, pewnie kocha rzeki i łowione ryby, jest trochę wykręcony przez tą cholerną, mało ambitną metodę pseudomuchową(no i przedewszystkim rywalizację)
Panowie, a teraz fakty. Dlaczego jak pojawiła się "krutka" nimfa zaczeły ginąć lipienie z naszych rzek, np z Raduni? Nie każdy potrafi położyć 10 m linki między krzakami lub sprowokować rybę do przypowierzchniowego brania, a wleżć w rynne i sto razy zrobić plum, plum, no cóż umie każdy...
P.s.
Wyjątek od tego co powiedziałem stanowi Czarna Przemsza- tam złowienie ryby jaką kolwiek muchą jest dla mnie mega wynikiem, ale to naprawdę specyficzna rzeka jest.
Pozdrawiam