salmon1977 napisał:
Ja z takim małym pytaniem:)
czym różniła sie ta troc..
...
od tych wypuszczonych...
Marek już odpisał na Twoje pytanie.
Dodam jeszcze coś od siebie.
Kiedy zaczynaliśmy przygodę z pilnowaniem rzek, mieliśmy żelazną regułę: wypuszczamy każdą żywą rybę, która znajduje się w sieci. Niejednokrotnie reanimowaliśmy ryby przez kilkanaście minut żeby doszły do siebie. Było to jednak podejście typowe dla żółtodziobów i nieświadomych niczego idealistów.
Praktyka nauczyła nas, że każda ryba dostarczona organom ścigania jako dowód jest warta poświęcenia. Kłusownik, który przekazany zostaje Policji bez dowodu przestępstwa, traktowany jest inaczej niż osoba, która nielegalnie pozyskała rybę. Dowód w postaci ryby daje Policji dodatkowe możliwości podczas prowadzenia dochodzenia a prokuraturze okazję do postawienia dodatkowych zarzutów. Kolejnym powodem do zabrania ryby jest możliwość orzeczenia nawiązki na rzecz PZW/ SSR przez sąd.
Zaś brak skłusowanej ryby jest często (niezrozumiale) impulsem do postawienia zarzutu w postaci próby popełnienia przestępstwa. W wyjątkowych przypadkach rybę wypuszczamy, ale tylko wtedy gdy wiemy, że prokuratura uzna nagranie z uwalniania ryby jako dowód w sprawie.
Co do konkretnego przykładu przytoczonego przez Ciebie. Ryba widoczna na filmiku miała złamany kręgosłup w 2 miejscach. Wcześniej niesiona była przez kłusownika w worku przez 15 minut. Większość ryb skłusowanych tamtego dnia miała ze względu na natężenie prądu ścięte białko w oczach. Odpowiedz sobie teraz na pytanie, które zadałeś.
Wiem, że kwestie prawne i zasady działania nad rzeką dla większości osób niezaangażowanych lub angażujących się połowicznie w ochronę rzek są niezrozumiałe. Dlatego zawsze odpowiem na wszelkie pytania żeby rozwiać wątpliwości. U nas nie ma przekrętów - samo życie znad rzeki.