W miejscowości Sobolów w Małopolsce, na terenie Obszaru Chronionego Krajobrazu Pogórza Wiśnickiego doszło do bezprecedensowego zniszczenia środowiska. Śpieszący się z wykorzystaniem pieniędzy na odbudowę popowodziową Małopolski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych nakazał wykonawcy rozpoczęcie robót w rzece Stradomka przed skonsultowaniem inwestycji z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. W efekcie prace wykonano w sposób wyjątkowo drastyczny, nie zważając na walory krajobrazowe i przyrodnicze doliny rzeki, a także na występujące tam chronione gatunki. O całej sprawie RDOŚ w Krakowie poinformowali oburzeni i załamani wędkarze z Sekcji Przyjaciół Raby z Polskiego Związku Wędkarskiego w Krakowie, który jest użytkownikiem rybackim Stradomki. Również ich pominięto w procesie informowania o planowanych pracach i o zniszczeniach dowiedzieli się, kiedy maszyny były już w korycie.
- Nie mieliśmy nawet jednego dnia by ewentualnie odłowić ryby z zagrożonego pracami terenu i przenieść w górę rzeki, czy w jakikolwiek inny sposób zabezpieczyć rzekę przed zniszczeniem. - mówi Paweł Augustynek-Halny, przewodniczący Przyjaciół Raby i pełnomocnik PZW Kraków ds. hydrotechnicznych.
- Nie mówiąc o tym, że zwykle konsultuje się z nami podobne prace na etapie projektowania, na kilka miesięcy przed robotami. Teraz jest już na to wszystko za późno, bo nikt o niczym nie informował. Koryto jest zniszczone, wraz z tarliskami, a gęsty namuł sięga kilka kilometrów w dół. Tragedia. Kilka lat zarybień i pracy nad odbudową gatunkową rzeki zniszczone przez głupi pośpiech i brak cywilizowanego podejścia do ochrony przyrody - dodaje pokazując zdjęcia zdewastowanego terenu. Na jednym z nich widać w wodzie mnóstwo zawiesiny z wykopów, plamy po benzynie i ropie. Na następnym podobnie brudną wodę przepływającą obok ujęcia wody dla Bochni. Zresztą wody w rzece w ogóle mało, bo opady omijają okolicę od dłuższego czasu.
Na miejsce całego zdarzenia wybiera się komisja z RDOŚ w Krakowie, która znalazła się w nietypowej sytuacji ponieważ decyzje środowiskowe ustala się i wydaje dla inwestycji, które dopiero mają powstać, a nie dla placów budowy. Dodatkowo sytuację komplikuje występowanie na zniszczonym odcinku rzadkiego gatunku i obszaru chronionego, a według ustawy o ochronie przyrody, zamierzający przeprowadzić roboty w takim miejscu jest zobowiązany uzyskać decyzję administracyjną ustalającą warunki prowadzenia robót. Tymczasem w przypadku Stradomki w Sobolowie prawdopodobnie nikt takich ustaleń nie poczynił, bo inwestycję goniły terminy. Przyczyna tego zdaje się leżeć w przepisach dotyczących uzyskania pieniędzy z Funduszu Solidarności Unii Europejskiej, które należy wydać do połowy grudnia (inwestycja ma kosztować 2,5mln zł). Pytanie czy taki sposób wykorzystania pieniędzy spodoba się zarządcom Funduszu? Jak się bowiem nieoficjalnie dowiedzieliśmy przypadek Stradomki już trafił na czarną listę złych przykładów niewłaściwego stosowania się do unijnych dyrektyw, która ma zostać przekazana w formie skargi na ręce Komisji Europejskiej.
Tymczasem w Polsce, w Małopolsce, wędkarze i ekolodzy już zapowiadają skargę do Urzędu Marszałkowskiego, który jest organem nadrzędnym wobec Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, zarzucając przy tym hydrotechnikom celowe milczenie, brak dialogu i ignorowanie przepisów ochrony środowiska. Sytuację tę próbuje łagodzić Wójt Gminy Łapanów Jan Kulig, który zadzwonił w momencie przeprowadzania wywiadu z przedstawicielem Przyjaciół Raby, tłumacząc, że była silna presja mieszkańców by zabezpieczyć przed powodzią boisko piłkarskie i prywatne pola w okolicy rzeki, a że ryby może uda się gdzieś kupić i wpuścić do rzeki.
Kuba Standera - "Sztuka Łowienia"
Zdjęcia z tych prac dostępne dzięki uprzejmości kolegi
Pawła Rycaja :
salmoclubroztocze.pl/v2/galerie/Stradomka_regulacja/