I ja dziś rozpocząłem. Pierwszej nie wyjąłem, ot 3 sekundy. Pomyślałem, że i tak powinienem się cieszyć, bo z połamaną nogą, na kulach, ledwo do koryta się doczłapałem:laugh:
No ale cóż idę dalej i tak maiła ledwo 55-60cm. Następne miejsce i 45min póżniej odpada następna, tym razem sensowna rybka - to już przeginka - pomyślałem. Kolega pociesza - trzecią wyjmiesz:) Na to ja mu, że to nie płotki:)
Po godzinie radość - kolega dobrze wyprorokował - waleczny samiec na brzegu, taki z 60cm.
Na koniec dznia jeszcze jedno pobicie, ale pusto. Całość zdarzeń na niespełna 300m rzeki poniżej śluzy.
Cieżka praca włożona w woblerki się opłaciła - mimo silnej konkurencji, nie ma to jak wobler wyprodukowany z myślą o konkretnej rzece.
Pozdrawiam
Marcin DJ