Najpierw Unia sfinansuje zabetonowanie rzek,gdy nie będzie już co zalewać betonem,za unijne pieniądze (poniekąd to i nasze) zacznie się usuwanie betonu i interes się kręci.
Taki jest efekt głosowania na psl, sld, aws, uw, pis, lpr, sr, po, kpeir, ppchd, ud, kld, lid, up i innych mądrali od tworzenia dużego budżetu i rozbudowanego państwa. Cóż, na wolnym rynku trzeba umieć przetrwać, ciągle się ścigać - to bywa męczące. Lepiej więc optować za przyssaniem się do posad oraz strumienia publicznych pieniędzy. Lepiej szukać kolesi niż zadowolenia klientów. To jest
kapitalizm kompradorski, dla wybrańców losu w wygrywaniu przetargów i urzędasów pobierających od swoich zaprzyjaźnionych firm ok. 10% zwrotu za przepchnięcie tychże firm w przetargach.
To się nigdy nie skończy, dopóki będą w Europie duże podatki i duże wydatki budżetowe.
Zawsze znajdzie się jakiś debil, co zmarnuje publiczne pieniądze dla swojej prywaty. I to nie dotyczy tylko Polski. Wspaniali Niemcy i Duńczycy renaturyzują rzeki... no tak, a co mają robić, przecież większość rzek wcześniej totalnie skanalizowali.
Zresztą te niektóre ich renaturyzacje nacechowane mentalnością technokratycznego społeczeństwa postindiustrialnego, przypominające sinusoidalny układ deflektory, kupki żwiru, zwężenia, semetryczne meandry z umocnionymi brzegami... - co za bzdura,
meandry nie są po to aby je utrwalać, tylko po to by rzeka oscylowała w aluwiach swojej doliny...
Zatem na zachodzie nie mają już chyba innego pomysłu na wydarcie kasy z budżetu, a fachowców od zapobiegania powodziom i ekologów traktują tak naprawdę jak pożytecznych idiotów. Jak wszystko zrenaturyzują, znów następne pokolenie zacznie krzyczeć o regulacji. Zatem trzeba obniżyć podatki i wydatki budżetowe, a złodziejaszki odejdą wówczas same od wyschniętej rzeki publicznych pieniędzy i zajmą się normalną pracą w normalnym kapitalistycznym świecie.
Nie ważna jest zmiania ludzi. Czy jeszcze niczego się nie nauczyliście? Rządzili prawie wszyscy i co? Nic.
Trzeba więc zmienić system, a nie ludzi - bo ludzie zawsze ulegają pokusom i prawie każda partia maczała paluszki w rozdawaniu posad w spółkach skarbu państwa...
Przy małym budżecie i niskich podatkach ludzie mają kasę przy sobie w związku z pracą w sektorze prywatnym, a rząd oraz samorząd dysponują pieniędzmi tylko na najważniejsze potrzeby. Gdy tych pieniędzy zaczynają mieć za dużo, zaczynają dumać nad krzywizną ogórka... lub nad "zawracaniem Wisły kijem" itp.
Jeżeli nie odrzucicie wysokich podatków i modelu państwa z dużym budżetem w stosunku do PKB - zawsze będziecie sobie rozbijać głowy o to samo.
Musicie zniszczyć przyczyny a nie skutki. A przyczyną jest możliwość przerobienia pieniędzy budżetowych. A z czego ta możliwość wynika? Z dużej puli do wydania -> czyli z dużego budżetu -> czyli z wysokich podatków (w sumie zus, akcyze, pit, vat i in. - daje bardzo duże liczby).
Można całe życie gasić pożary które wywołuje podpalacz. Ale można też schwytać podpalacza i pozbyć się przyczyny. W tym przypadku podpalaczem nie jest żaden człowiek. Jest nim system rozdawnictwa pieniędzy publicznych i zbyt duży budżet.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek