Przyznam, że po przeczytaniu niektórych postów tego samego autora poczułem się nieswojo, to zadziwiające jak łatwo można zepsuć nastrój optymizmu i radości po odniesieniu wspólnego sukcesu. Przecież nikt nie kwestionuje, że to właśnie Okręg Słupski zapoczątkował tarło na żywej rybie na Słupi. Chwała im za to tym bardziej, że w tym roku taki typ tarła zostanie powtórzony. Nie widzę też powodu dla którego nie można by pochwalić się tym co zostało zrobione, tym bardziej, że naprawdę jest czym, a już zupełnie czymś nie na miejscu jest przeciwstawianie temu ludzi którzy działają a nie przechwalają się tym co robią. Truizmem jest stwierdzenie, że takich ludzi jest bardzo dużo ciężko ich wszystkich wymieniać z imienia i nazwiska, wszyscy natomiast jesteśmy im winni dozgonną wdzięczność za to co robią dla rzeki.
Jak już kiedyś napisałem tak to w życiu bywa, że sukces ma wielu ojców a tylko klęska jest zazwyczaj sierotą. Olbrzymią rolę , że teraz mamy w ogóle o czym pisać, odegrał były niestety już dyrektor biura okręgu PZW Słupsk Pan Roman Pietrzak, przedstawiciele TPRŁ którzy włożyli naprawdę dużo wysiłku i przedstawili stosowne wnioski podczas rozprawy administracyjnej u Starosty Słupskiego oraz z pewnością Ci członkowie Zarządu Okręgu PZW Słupsk którzy te działania ze swojej strony wsparli. Po zapadnięciu rozstrzygnięć dzwoniłem w tej sprawie do ówczesnego dyrektora biura okręgu i nie odniosłem wcale wrażenia, że obecni na rozprawie członkowie TPRŁ w jakikolwiek sposób utrudnili mu zadanie, wprost przeciwnie jeżeli chodzi o dalsze informacje i zaplanowane w przyszłości działania zasugerował abym skontaktował się też z kolegą z TPRŁ podpisującym się tu nickiem mkfly.
Sądzę, że osobiste animozje i ambicje przenoszone są przez ludzi którzy mają wyjątkowe wprost zdolności w dzieleniu innych a nie ich łączeniu i jeszcze dodatkowo znajdują w tym jakąś perwersyjną wprost przyjemność. Trzeba naprawdę wykazywać wyjątkowo dużo złej woli aby to robić. Oczywiście możemy się nie zgadzać, możemy nawet ostro dyskutować, przecież naiwne jest przeświadczenie, że wszyscy musimy się lubić. Powiem więcej nie chodzi o to abyśmy wspólnie klepali się po plecach, chodzili na wódkę i przekonywali się jak jest dobrze i ile to żeśmy wspólnie zrobili. Przeciwnie bardziej twórcza bywa atmosfera w której ścierają się różne poglądy i koncepcje, istotne abyśmy pamiętali o celu który nam wspólnie przyświeca i starali się nawzajem szanować. Nie wstydźmy się jednak podpisać własnym imieniem i nazwiskiem pod swoimi poglądami, gdyż w przeciwnym razie całkiem nieświadomie przez kogoś możemy zostać potraktowani jak anonimowi pieniacze plujący jadem na ludzi którzy udowodnili swoją bezinteresowną aktywność. Nikt, a przynajmniej ja bo piszę za siebie, nie zamierza umniejszać zaangażowania okręgu i jego byłego dyrektora biura, z drugiej jednak strony trzeba być ślepym aby nie dostrzec zasług TPRŁ i to nie tylko w tej konkretnej sprawie ale również oglądając np. sztuczne tarliska na Łebie i jej dopływach które powstały dzięki nakładom finansowym i pracy członkow TPRŁ oraz oczywiście wędkarzy skupionych w lęborskich kołach, przecież przejścia migracyjne na jez. Łebskim to także wspólne osiągnięcie TPRŁ i ZO PZW Słupsk , czy też przepławka która powstanie w Lęborku w 2013 roku jest w dużej mierze osobistym sukcesem byłego (niestety) radnego i wiceprzewodniczącego TPRŁ . Proponuję na koniec skupić się na rzeczach które ludzi łączą, a nie dzielą wówczas będzie nam łatwiej i całą energię spożytkujemy na tym co istotne, a nie na wzajemnych żalach oraz animozjach. Pewna mądra chińska sentencja mówi o tym, że głupcem jest człowiek który szuka wroga tam gdzie może znaleźć sojusznika. Nasi wrogowie są gdzie indziej i proponuję to przemyśleć. Pozdrawiam.