Witam,
w połowie kwietnia tego roku wybraliśmy się z kumplami do Dani na rzeke Skjern celem upolowania atlantyckiego łososia tzw.blanklaks B)była to kolejna wyprawa nad tą rzekę ale w tym roku nasze nadzieje na złapanie metrowej ryby były naprawdę duże

.Pierwszego dnia po niecałym kwadransie wędkowania kolega Krzysiu złapał łososia 77cm który rozpalił nasze apetyty na maxa

niestety do końca dnia nikt z naszej ekipy nic nie złapał.Kolejny dzień zapowiadał się bardzo dobrze po niecałej godzinie wędkowania mam potężne branie

pomyślałem,że to napewno jest moja życiowa ryba,no i tak było po 25 minutach ciężkiego holu ryba znalazła się na brzegu była to moja życiówka 98cm 9,5kg myślałem,że z radości oszaleję
chwila odpoczynku,sesja zdjęciowa,ważenie,browarek i dalej do roboty koledzy mają problem z trzymaniem ciśnienia

nie mija godzina i kolejny szczęściaż to znów Krzysiu,który złapał piękną petardę 96cm waga ponad osiem kg 8,6kg
do końca dnia już nikt nic nie złapał.Następny dzień,nowe nadzieje na upragnioną metrówkę

po niecałym kwadransie wędkowania mam piękne branie ryba skusiła się na tą samą przynęte codzień wcześniej i w dodatku w tym samym miejscu
do końca dnia nikt z nas już nic nie złapał ciśnienie u kolegów wzrosło do granic wytrzymałości

poprostu nokaut,kolejny dzień był piękny słońce świeciło całą swoją mocą,błękit nieba był jak z bajki dysneja miałem czutkę,że to dziś padnie moja pierwsza metrówka...no i tak się stało ryba wzieła na tą samą przynęte co dwie poprzednie po prostu nie było leprzej przynęty

i miałem ją tylko ja

nie było możliwości kupić takiej bo była to samoróbka,którą dostałem od miejscowego wędkarza ryba miała 101cm i ważyła 10,5kg
poprostu szok

kumple stwierdzili,że przesadziłem i już nie powinienem podchodzić do rzeki do końca wypadu ja odpowiedziałem,że to jeszcze nie koniec

Następny dzień i nowe nadzieje

jestem pewny,że napewno złapię kolejnego blanklaksa

no i tak się stało po połowie dnia bez brania postanowiłem wrócić na bankówkę gdzie złapałem dwie ryby.Parę minut spacerku i jestem na miejscu

niestety stało tam trzech duńczyków i machało wielkimi dwuręcznymi muchówkami,pomyślałem sobie,że nie tylko ja wiem że to jest dobre miejsce po paru minutach panowie stwierdzili że czs na fajeczkę no i sobie zapalili po jednym,ja grzecznie zapytałem czy mogę sobie rzucić kilka razy

stwierdzili jednogłośnie no problem ja na to dziękuję i.......... pierwszy rzut i jest piękne branie czuć na kiju,że jest duża ryba ale nie tak narowista jak te wcześniejsze kilka minut holu podebranie za ogon i jest piękny łosoś 95cm waga około 8kg ponieważ ryba miała być wypuszczona nie było sęsu jej męczyć ważeniem panowie duńczycy pogratulowali i poszli do auta.Ja za telefon i dzwonię do chłopaków....siema co tam masz coś-pytają tak 95cm około 8kg.....cisza w telefonie k...wa przesadziłeś

ja pytam-a wy co nic?

k....wa nic

a to pech pomyślałem sobie

wieczorem wypiliśmy parę piwek i następnego dnia powrót do domu.Teraz sezon zbliża się ku końcowi i kolejny wyjazd przed nami,ruszamy od szóstego pażdziernika na tydzień i mamy dwa miejsca wolne kto pierwszy ten leprzy więcej informacji na temat wyjazdu kosztów itp na priv.
Pozdrawiam Tomasson.