Interesujący pomysł ... przypomniał mi jednego z moich brytyjskich przyjaciół, znanego muszkarza, który ze 30 lat temu, z zamiłowania do historii "rekonstrukcyjnej", w okolicach Winchester łowił na wędkę sporządzoną według opisów nawiązujących do "The Compleat Angler" Izaaka Waltona, napisanej w XVII wieku ...
W "zamierzchłych" czasach sporządziłem swoją pierwszą w życiu "muchówkę", wykorzystując do tego lekki, bambusowy, dwuczęściowy kijek, wyposażony w przelotki "wężykowe" ... i też miałem "problem" z rękojeścią i uchwytem kołowrotka, w które ta wędeczka nie była wyposażona ...
W ówczesnych czasach zmontowałem takie coś, nawijając dość gruby sznur w odpowiednim miejscu, na samym końcu "dolnika" - jedną czy dwie warstwy w miejscu na kołowrotek (pogrubione u nasady, żeby pierścienie się nie gubiły), a odpowiednio więcej warstw w miejscu rękojeści ... całość pokryłem wówczas dostepnym Poloplastem (plastrem bez opatrunku - taką taśmą tekstylną z klejem), a do mocowania kołowrotka użyłem dwóch pierścieni gumowych (rodzaju grubych o-ring'ów, dziś zapewne łatwo dostępnych) ... Służyło to wszystko wystarczająco i proporcjonalnie do walorów całości wędziska, a że, jak wiadomo, "prowizorki sa najbardziej trwałe", do dziś mam ten egzemplarz gdzieś wśród moich "eksponatow archiwalnych" ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski