Generalnie uznaję wyższość techniki nad długością,ale proszę mi wierzyć,że na jednej z "moich"rzek,zarośniętych trzciną/nie krzakami na brzegu/od burty aż 3m w głąb nurtu,po prostu nie da się inaczej.Gdyby produkowano spinningi czterometrowe -łowiłbym takim.Nie chcę używać odległościówki,by nikt nie posądził mnie o kłusownictwo robaczkowe.To moje łowisko faktycznie przypomina zmeliorowany pigalak,gdzie łatwiej o lina niż pstrąga,ale dzięki temu łatwiej tam spotkać orła bielika niż orła pstrągarstwa.