Projektowałem tą wiatę, została ona pomyślana tak aby jak najbardziej współgrać z otoczenie rzeki, stąd ściany z pełnych bali i dach pokryty trawą. Jednak projektując ta wiatę miałem ciągłe rozterki jak zachowa się społeczeństwo korzystające z wiaty (mam na myśli głównie okoliczną młodzież i towarzystwo ze spływów kajakowych), dlatego na wszelki wypadek stół ma konstrukcje stalową, ściany są z tak masywnych elementów, że żaden wioskowy karateka w pijanym widzie z półobrotu ich nie rozpiepszy, i rzaden narożnik wiaty nie jest pełny, żeby nie dać poczucia intymności prowokującej do pijaństwa, wandalizmu, i opróżnianiu swojego pęcherza moczowego w narożniku obiektu. Teraz jadąc drogą, lub idąc rzeką widzimy kto korzysta z wiaty i czy jest potrzeba reagować. Nie dalej jak wczoraj kolega Synek z narażeniem życia musiał przepędzić bandę wyrostków którzy ze stołu zrobili sobie miejsce taneczne.
Tak więc prosimy o trochę wyrozumiałości, ze czasami troszkę wieje w plecy, ale cieszmy się że wiaty stoją już trzeci rok i że nikt ich nie spalił, zasrał, lub nie dokonał innego przejawu swojej inwencji.
W tej chwili wiata to miejsce gdzie w upalny dzień kiedy ryba nie bierze spotykają sie wędkarze z całej Polski, popijają kawę, piwo, palą papierosy i gadają o lepszych czasach, o rybach, o życiu, gdy nadchodzi wieczór rozchodzą na ryby. Wiata to dobra rzecz.
Pozdrawiam i zapraszam na piwo lub herbatę pod wiatę.