Filip,
Miałem podobne wrażenia po pierwszym kontakcie z kogutami. Teraz staram się dawać piórka wygięte na zewnątrz aby kogut wolniej opadał, a w przypadku marabuta daję puchu "ile fabryka dała"
Na koguta łowię zwykle z opadu w poprzek rzeki gdy drugi brzeg jest głęboki, najlepiej z nawisami (tak, że "woblerowcy" i "obrotówkowcy" rzadko pokazują tam pstrągom swoje przynęty). Nie ściągam raczej kogutów pod prąd wzdłuż burty, ani niezbyt często sprowadzam go z prądem. Na takie łowienie lepiej nadaje się obrotówka i wobler. Natomiast tam gdzie jest jakaś wąska kieszonka pod drugim brzegiem i wobler oraz obrotówka szybko z tego pola wychodzą na środek rzeczki - w takich miejscach rzucam i po dotknięciu przez koguta powierzchni wody łowię z opadu. I jest tylko jeden opad, a później ściąganie skokami do siebie. 90% brań mam podczas tej "punktowej iniekcji" w matecznik, takiego efektu nie uzyska się w takich miejscach woblerem ani wirówką (chyba, że potok walnie w opadającą blachę).
Moją ulubioną przynętą na psrąga jest jednak Mepps Aglia nr 2 i łowienie z brodzenia. Lubię też Effzeta srebrnego w czerwone pasy. Kogut to taki koleś do zadań punktowych, nie łażę z kogutem i nie rzucam nim wszędzie, bo tego nie lubię. Kilometry robię obrotówkami, rzadziej woblerami. Kogut jest w moim pudełku przeznaczony na miejsca głębokie o małym polu powierzchni.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek