Witam.
Widzę, że komuś myli się jakość z wytrzymałością... Stare Cardinale z lat 70-tych (modele 33,44,66,77)to bez wątpienia jedne z najmocniejszych kołowrotków o stałej szpuli na świecie. Sęk w tym, że wytrzymałość swoją zawdzięczały przekładni ślimakowej, której obecnie nikt nie stosuje (wyjątek nstanowi najnowszy model Quick-a FD, oraz kołowrotek o nazwie JIim Hill). Niestety Cardinale te nie były pozbawione szeregu wad - wąska szpula, chowana do wewnątrz pokrywy rotora, co powodowało czasami wkręcenie żyłi pod szpulę, małe przełożenie, terkocząca na stałe blokada obrotów wstecznych, brak możliwości przełożenia korbki na prwą stronię, duża waga (metalowa - stalowa obudowa), nie tak precyzyjny nawój żyłki na szpulę, ja w dzisiejszych kołowrotkach wyposażonych w ślimacznicę (tzw. "suw robaczkowy" - nie mylić z przekładnią ślimakową!), Cardinale 33,44, 66, 77 występowały tylko w wersji z hamulcem z tyłu.
Oczywiście dzisiejsze modele - wszystkie bez wyjątku, nawet te za kilka tysięcy złotych produkowane na Marsie:) nie mogą równać się ze starymi Cardinalami pod względem wytrzymałości, przewyższają je natomiast pod względem precyzji, ergonomii, lekkości posuwu przekładni (przekładnia hipoidalna - mniej wytrzymała, ale sprawniejsza), niższej wagi całkowiej - obudowy z metali lekkich (aluminiowe lub magnezowe), grafitowe, bądź hybrydowe.
W sytuacji, gdy obie konstrukcje są skrajnie różne (typ przekładni) trudno je wogóle porównywać - jedno i drugie to zupełnie inna bajka.
Na dzień dzisiejszy na pierwszy plan na pewno wysuneła się Daiwa, ale i ta firma zdecydowaną większość modeli produkuje już w Chinach. Shimano nie produkuje kołowrotków w Chinach, tylko w swojej fabryce w Malezji, ale też nie wszystkie. Modele z przednim hamulcem na 2009 rok - od modelu Stradic wzwyż produkowane są ponownie w Japonii. Na pewno miejsce produkcji ma jakiś wpływ na ostateczną jakość wyrobu - można przypuszczać, że standardy i kontrola jakości w Japonii są wyższe, niż w Malezji, Chinach, czy Bangladeszu. Na tle obcnie dostępnych kołowrotków z tzw. wyższej półki kołowrotki Shimano Stradic, czy Twin Power to światowa czołówka, porównywalna z Daiwą - w tym samym przedziale cenowym oczywiscie.
Osobiście uważam, że Stradic, czy Twin Power w rękach wędkarza spinningisty, który odpowiednio się z nim będzie obchodził - a nie "kowala", czy domorosłego "Adama Słodowego" - z pewnością posłuży wiele, wiele sezonów. Sam osobiście posiadam w swojej kolekcji i stare Cardinale 44, 66, późniejsze C3, C4 i Shimano Stradic i Twin Power z różnych okresów produkcji - oczywiście poza modelami Stradic i Twin Power z lat 80-tych, bo nie widziałem takowego na oczy! i jak na razie nie nazekam na awaryjność któregokolwiek egzemplarza. Przeznaczony na "emeryturę" Shimano Aero 4000XL używam od pewnego czasu na dorsze - kilka wypraw w sezonie do Łeby - i jakoś też nie chce się rozlecieć, pomimo krążących swego czasu niepochlebnych opinii o tym modelu wygłaszanych przez tzw znawców tematu...
Co prawda nigdy na siłę nie pompowałem do żadnego kołowrotka wody, nie wciskałem tawotu w miejsca, do którego nie zdołał wcisnąć producent, więc nie wiem, jakby się wówaczas zachował... Każdy przeżył natomiast całkowite tzw "podtopienia" podczas wędkowania i żaden nie odmówił nigdy posłuszeństwa - czy to Cardinal, czy to "...tajwański, chłamowaty" Stradic Made in Japan:)
Pozdrawiam serdecznie.