Oj złociutki, złociutki
Łowienie troci w rzece (a o kijach do takiego właśnie łowienia pisali na Jerlbait rodbuilderzy), a łowienie troci w morzu, do dwa zupełnie różne łowienia. W morzu musisz machnąć przynętą (zwykle skupiony ciężar 10-30 g) od cholery razy na odległość. Coś, jak boleniowanie. Owszem, trafi sie czasami sreberko 70 albo i więcej. No i co? Kijem jednouncjowym nie zapanujesz nad taka rybą w morzu???? Bez przesady.
Z kolei w rzece rzuty są z reguły bliższe, przynęta nierzadko stawia w wodzie spory opór (mocno wykrepowane wahadło, spora obrotówka, czy wreszcie ostro pracujący i niemały wobler. Do tego NURT!!! (tego w morzu nie ma). W efekcie kij musi być mocny, również w szczycie, kołowrotek, wytrzymujący pracę pod sporym obciążeniem ...
To jest co innego!
Pzdr,
Fatso
Zresztą amerykańskie kije "jednouncjowe" po europejsku bywają opisywane "do 40 albo do 50 g" a i tak nierzadko mogą więcej, niż podobnie opisany chrust na półkach europejskich sklepów.