Panie prezesiegrajek, coś Pan nagle stracił wigor, zaniemówił Pan, czy co - a może to jakąś forma amnezji?. Tak wiele pytań do Pana sformowano i co.., i nic. Rozumiem, że mogło to Pana przerosnąć, być ponad Pańskie siły, ale Pan jesteś przecież postawny człowiek i z takimi błahymi trudnościami winien Pan sobie poradzić. Więc mam dodatkowe pytanie, kiedy to się stanie, że otrzymamy odpowiedź? . Bardzo dobrze postawione i precyzyjne pytania otrzymał Pan do kol. Furdyny. I co? Pan lubi takie moralizatorskie wystąpienia, szarżuje Pan wiedzą, słusznie określoną przed mego przedmówcę, jako pochodzącą z dawnej epoki.
Okręg koszaliński stracił wiele na nieprzemyślanym wyjściu ze Strefy I.
Obiecano koszalińskim wędkarzom powrót do niej na zasadach preferencyjnych, już w 2011 roku. To już pod koniec ubiegłego roku winny zacząć się rozmowy na ten temat.
Osobiście uważam, że nie wszyscy sygnatariusze Strefy I zgodzą się na nasz powrót. Ze Słupskiem prezes okręgu prowadzi wojnę od kilku lat, gdzie Zarząd Główny stawał się arbitrem. Okręg szczeciński i jego szefów obraził Pan w piśmie( wypowiedzi) na jakimś portalu. Kilka dni wstecz, mój kolega, członek ZO w Koszalinie ,drogą pocztową , wraz z anonimem dot. negatywnej oceny pracy biura Zarządu Okręgu w Koszalinie, otrzymał na adres domowy, tekst Pańskiego moralizatorskiego i ksenofobicznego( wrogość, niechęć)wystąpienia. Takich rzeczy się nie zapomina, tym bardziej, ze nie wystosował Pan przeprosin. Będą bardzo, bardzo trudne rozmowy, ale trzeba próbować dla dobra koszalińskiej wędkarskiej braci. Pozdrawiam
Oto otrzymany przez kolegę tekst:
„Od czterech miesięcy wielu zachodniopomorskich wędkarzy zastanawia się, czy jest szansa na dogadanie się działaczy Okręgów, szczecińskiego i koszalińskiego, w sprawie porozumienia, które przestało obowiązywać od początku bieżącego roku. O wypowiedź poprosiliśmy Grzegorza Grajka, wiceprezesa Okręgu (PZW w Koszalinie) d/s gospodarczych, inwestycji i gospodarki rybacko-wędkarskiej.
W dalszym ciągu Okręg Koszalin jest gotów podpisać umowy dwustronne z Okręgami: Słupsk i Szczecin. Podkreślam w dalszym ciągu jako, że jeszcze w ub. roku wystąpiliśmy z taką ofertą ale w/w Okręgi się na nas obraziły. W między czasie, nawiązaliśmy wymianę na zasadzie 50% na 50% z kilkoma Okręgami. Zasady takie obowiązują na południu Polski, a nie wiedzieć dlaczego nie podobają się naszym Sąsiadom. Trzeba tu dodać, że wychodziliśmy do Szczecina z propozycjami spotkań ale były one odrzucane. Celem wyjazdów naszych (koszalińskich) wędkarzy to w 95 %-ach Kamień Pomorski. Szczecin jest w tej dobrej sytuacji, że dysponuje wodą, w której Bozia sama, okresowo daje ryby do rzezi. Skala mięsiarstwa jest przeogromna. Dość powiedzieć, że niektórzy z pozyskujących tam mięso mówią, że jeżeli nie "złapie" pół worka ryb to słabo brały. To, że Okręg szczeciński to jakoś toleruje pewne względy tłumaczą. Natomiast to, że nie przestrzega się uregulowań prawnych dotyczących ochrony tarlisk i zimowisk jest dziwne. Dziwi mnie postawa rybaków z Zalewu, którzy nie podnosząc alarmu-kierują się niskim znaczeniem gospodarczym płoci, krąpi i leszczyków. Muszą oni zdać sobie sprawę z podcinania gałęzi na której siedzą. Narybek wytartych ryb stanowi przecież naturalną bazę pokarmową dla cennych dla nich gatunków drapieżników. A potem będzie: "teraz Panie to sandaczy już prawie ni ma". Ponieważ mam jakieś tam doświadczenie w rybołówstwie powiem iż sytuacja jest analogiczna jak z połowami śledzi tarłowych pod Świnoujściem. teraz po latach stwierdza się, że nie ma dorsza i śledzia. Co do Okręgu słupskiego również liczymy, że ktoś przejrzy na oczy. Nadmienię, że zgłosiło się do nas pewne koło z O.Słupsk z prośbą o możliwość wykupienia połowy składki okręgowej-tak, jak stanowiła nasza propozycja-i myśmy imiennie na to przystali, rozumiejąc ich specyficzną sytuację geograficzną. Niestety nowe uregulowania i wymogi ustawowe nakładają na nas obowiązki względem Państwa ,a my musimy mieć środki aby ja wypełniać. Dzierżawcy prywatni ustanawiają nieraz opłaty po kilkaset zł. za jedną wodę i nikt nie protestuje. Chce to płaci i łowi. I takie były właśnie założenia przy usamodzielnianiu się Okręgów PZW. Płaci się tam, gdzie łowi. Niekontrolowany przepływ naszych wędkarzy do Szczecina gdzie byli przyjmowani bez jakichkolwiek wymogów w postaci np. kartoteki członkowskiej spowodował cały ten ambaras. Ponieważ tam opłaty były (teoretycznie) niższe o ok.20 zł. wymyślono aby wnosić opłaty w O/Szczecin a łowić pod domem. To tak, jakby płacić w jednej restauracji, a jeść w innej. Miejmy jednak nadzieję, że część negatywnie nastawionych do porozumienia działaczy szczecińskich zrozumie wyższość celów i jego pragmatyk”.