Kwiecień to pierwszy miesiąc kiedy już widać budzącą się dookoła przyrodę, a im bliżej maja tym piękniej nad naszymi wodami. Ja najbardziej lubię małe kameralne rzeczki zagubione gdzieś między wzgórzami i lasami. Udając się nad wodę jak zwykle mam dylemat mucha czy spin więc w kamizelce i koszyku ogrom przynęt na każdą okazję: obrotówki, streamery, gumy, woblery własnej produkcji i te seryjne m.in. Salmo.
Pooglądajcie sobie.
Początek kwietnia nie był jeszcze zbyt zielony, wiosna dopiero się budziła.
Poniemieckie pozostałości
Malowniczy zakręt
Salmo Hornet 4cm
Rzeka niezbyt przyjazna dla kajakarzy
I pada śnieg
Stare kłody w pstrągowej wodzie to podstawa
Salmo imitacja głowacza
Ognisko wiosny
Kolejna obiecująca miejscówka
Hornet 4cm w nowej barwie
Tu leciały obrotówki
A tu nie było tak łatwo
Coś pięknego
No i mamy koniec kwietnia! Inna rzeczka. Obłowiona metodą muchową.
Gdy wróciłem po spinning okazało się, że z góry idzie już mętna woda bo w górze coś kopią
Chwila namysłu i pół godziny później jestem już nad inną rzeczką. No i dylemat, mucha czy spinn?
Zacząłem od spina.
Kilka kontaktów na wobki i obrótówki, ale wszystko króciaki. Zaczęła się rójka jętki, a w pudelku same chrusty. Coś wymęczyłem na suche rudzielce, ale same króciaki. Jak bym miał suche jętki to byłaby inna zabawa, pstagi wiedzą co w danej chwili się roi.
Wróciłem po spinning i poszedłem wałem w górę rzeki. Pięknie co?
I piękna miejscówka. Pan pstrąg nie gryzł, ale za to obejrzał połowę mojego arsenału Salmiaków.
Minnow strzebelka w barwie godowej.
Mały Tiny bo pojawiły się już chrabąszcze i inne większe owady.
Minnow
Sting
Całe stadko woblerków Salmo
Zestaw Nano LITE na mniejsze rzeczki.
Już mnie ciągnie nad wodę, długi weekend już jutro