Feederman napisał:Mysha (Piotr Meszyński), na pewno to wchodziłeś do nas do numeru na imprezie w Orzechowo? Po zesłaniu, które dałeś zobaczyłem owego człowieka.
Witam serdecznie.
Cześć-w Orzechowie widziałeś dwie osoby, które są na zdjęciach z Czawangi. Mnie- czyli tego gościa, który trzyma siomgę za ogon i Pawkę, autora tych wspomnień, na zdjęciu człowiek siedzący przy wędkach. Pawka zresztą jest właśnie na Kolskim (lub w drodze powrotnej).
Koszty- w tamtym roku wyprawa kosztowała nas 1650 dolarów od osoby. W cenie był przejazd z Białegostoku, licencje, jedzenie (mieliśmy przygotowywać sami, ale Wasyl starał się przygotować przynajmniej 1 posiłek ciepły na dobę) , alkohol (piwo ograniczone do paru zgrzewek, wódka no limit),w drodze nocleg w hotelu(nazwa nieco na wyrost
) w Kandałakszy i turbazie w Kołowicy, spanie w namiotach- ale 3 lata temu spałem w domu... i wolę w namiocie
. Płaciliśmy extra za wizy. W tym roku cena była podobna- pierwsza opcja była 1600 dolarów, ale dolar poszedł w górę i były jakieś negocjacje- jak się skończyło - nie wiem.
Warzuga- niestety jest zbyt popularna. Na początku sezonu, jak napisałał MarekOl, może być tłoczno. Prócz tego odcinków ogólnodostepnych (jest dużo odcinków campów) jest mało i potrafią być zamknięte. Jak już telepać się te kilometry to lepiej gdzieś w głuszę.
Pozdrawiam.