Mongolskie przyklady bardzo obrazowe.Dorzuce swoje ,,potwierdzajace'' moje podejscie do sprawy.
Jadac do Mongolii mialem prosty plan-zlowic na muche rybe (tajmienia) ponad 120 cm.Oczywiscie usmieszki byly i sie w sumie nie dziwie.Nie wazne.Wazne jest ,ze musialem sie uzbroic w odpowiednia wedke -klasa 11 jednoreczna bedzie ok,pomyslalem.Wszyscy twierdzili ,ze duzy tajmien ciagnie mocno i byle czym nie dzwigne, o wielkosci przynet nie wspominajac.Wedke (kit) zamowilem w Ameryce odpowiednio wczesnie -tak myslalem
-a linki ,ktore ponoc mialy pasowac, w Szwajcarii-tez odpowiednio wczesnie
Przestroga dla wszystkich -odpowiednio wczesnie to jest max 2-3 miesiace przed wyjazdem, bo pozniej jest sraczka jak ktos gdzies z czyms nawali.U mnie nawalilo jedno i drugie .
Wedke kumpel przywiozl (uzbroil) mi na dzien przed wylotem, bo kit przyszedl oczywiscie na styk! Dziekuje mu z calego serca-Andrzej Nadziejko.Zalozylem linki ,ktore przyszly z 3 dni wczesniej ,na kolowrotek przyslany przez ,,uczciwego sprzedawce'' dzien pozniej...Nie probowalem jak to lata , nie bylo czasu.
I tutaj dziekuje Kuba Standera (Standerus)- ktory, jako zapasowy kij dal mi idetyczny swoj, ale klase nizej 10# Xi2 Sage (zrobiony przez Daniela XRods,swietnie zreszta).W Mongolii zakladam kolowrotek nad rzeka ,dowiazuje muche i po pierwszym rzucie zaczynam sie zastanawiac czy zapomnialem jak sie rzuca, czy jakie licho?
Wedke 11# trzeba bylo przeciazyc o klase-taki kij .Zatem zalozylem linke 11# do standerusowej wedki w 10 klasie i...klasa!Lowienie komfortowe .Zapasowy kij stal sie podstawowym, a podstawowy od biedy zapasem .
Oczywiscie nie bylbym soba gdybym sie nie zabezpieczyl na wypadek wojny nuklearnej -mialem jeszcze 13 stopowy zestaw dwureczny:)Nie wyjalem nawet z pokrowca.Ale komfort psychiczny 100%.
Cos mnie tknelo przed wyjazdem i mowie , Kuba daj mi plywajaca linke do tej Twojej wedki,na wypadek draki.I co ?Oczywiscie draka wystapila -w nocy lowiac na mysz zaczepilem o galaz po drugiej stronie rzeki.Ciemno jak u Murzyna w ..ustach ,to nie trudno.Przypon z fluoru 0,50...Wielki blad .Przy rwaniu zestawu pekla...linka...Dobra rada dla wszytskich -nigdy nie zakladac przyponu powyzej 30 lbs ...:)Gdyby nie linka Kuby zostalbym bez plywajacej ...Oczywiscie mialem 3 inne szpule z cienszym fluorem i lowilem juz pozniej bezpiecznie.
Wodery -zabralem zapasowe Solvkrokeny.Po co ?Zeby sie lepiej czuc.Pierwszy tajmien, taki pod metr, zaczepia mi wolnym hakiem z tandemu o spodnie ,a potem kurtke...Wielkie zwierze, ciezko utrzymac jesli krzywdy nie chce sie mu zrobic.Dwa rozdarcia do klejenia...Bez zapasowych spodni bylbym dzien w plecy...Poczulem sie lepiej:)
Przez pierdole moze sie zawalic wielki wyjazd.A szkoda...Chyba najbardziej szansy na zlowienie marzenia ,bo kasa sie juz przestaje liczyc kiedy czlowiek dotkinie tego, o czym myslal pol zycia...Wtedy sie juz tylko umiechasz i mowisz-zrobiles to porabancu!
Takich przykladow kazdy ma pewnie bez liku i cos wyskakuje na kazdym wyjezdzie , ale mysle , ze warto je wypisac ku przestrodze innych i zeby im zycie ulatwic... oraz umilic:)
Wiec wypisujcie!
Ps:Porazka wyjazdu -krem z filtrem slonecznym +50 ,wiadomo, lato w srodkowej Azji.Spoko,drugiego dnia zamarzla woda w butelkach...Z kremem sie niewatpliwie rozpedzilem:)
:)Ale mialo byc goraco...Dam chlopakom do Wenezueli:)