Panowie, mam pytanie...
Tytułem wstępu - łowiłem dziś przez chwilę na niewielkim, płytkim, śródleśnym stawie. Byłem tam pierwszy raz, okazało się, że są jakieś nieduże okonki, trafił się mały szczupaczek, widziałem jeszcze wzdręgi. W pewnym momencie jest jakby przytrzymanie obrotówki, zacinam i mam na kiju coś dużego. Co prawda sprzęt raczej delikatny, ale woda nie rokująca zbyt dobrze, więc jestem w szoku, bo przez kilka pierwszych chwil nie jestem w stanie podciągnąć ryby w swoim kierunku. Oczyma wyobraźni już widzę szczupaka, kto wie, może z 70-80 cm... Ryba jakby stanęła w miejscu, więc zaczynam pompowanie. Niestety po kilku ruchach spada. Lekko rozdygotany taką niespodziewaną akacją wyciągam błystkę, a tam na jednym z grotów łuska, ale dziwna jakaś - duża i... pomarańczowo-czarna.
I tu pytanie - ma ktoś z Was może pomysł co mogłem podhaczyć? Bo ja nie mam pojęcia...