Mieliśmy już być drugą Japonią, później drugą Irlandią a teraz ,,,,Od ,,zaoranej ziemi'', w pare lat mozna zrobic w Polsce Danie bez problemu". Gratuluję optymizmu który określiłbym jako mocno infantylny oraz zdecydowanie na wyrost.
To smutne, że nasze rzeki wspólnie doprowadziliśmy do stanu zapaści, o wyrośniętych potokowcach można na większości z nich co najwyżej pomarzyć, a złowienie srebrniaka troci i łososia staje się coraz częściej kwestią przypadku i szczęśliwego zbiegu okoliczności niż w pełni zamierzonego działania. Osiągnęliśmy dno to fakt bezsporny oraz nie ulegający żadnej wątpliści i pewnie bardzo długo przy obecnym modelu polskiego wędkarstwa się od niego nie odbijemy. Ale prawdziwą tragedią jest to, iż dalej olbrzymia większość z nas nie rozumie, lub też nie chce zrozumieć dlaczego w takim opłakanym stanie nasze łowiska się znalazły i gotowa jest w dalszym ciągu koserwować ten chory system gospodarowania wodami PZW, który w olbrzymiej mierze do takiego stanu doprowadził. Niestety czasy taniej ryby minęły bezpowrotnie i za normalność taką jak np. częstsze niż raz na kilka lat kontrole nad rzekami w naszym kraju też należy zapłacić.
Z każdej nawet najgorszej sytuacji istnieje jakieś wyjście, każdą klęskę można przekuć w sukces ale aby tak się wogóle stało należy sobie najpierw uświadomić co spowodowało taką zapaść tak by można zastosować odpowiednie środki zaradcze. Jest to praca do wykonania przez nas wędkarzy, chcemy zamian zacznijmy najpierw od siebie, później oceniajmy i wymagajmy od innych. I to dopiero będzie początek długiej drogi od ,,zaoranej ziemi" do normalności i zapewniam, iż potrwa ona dłużej niż parę lat. Pozdrawiam