Żaden rok na spożycie. Rok to powinna leżakować i dojrzewać. Nalewki robię już kilka ładnych lat, nigdy nie miałem wyrobu co by po roku stracił swój smak i aromat. Jeśli tak jest to znaczy, że nie była to nalewka tylko"napój alkoholowy" szajs jakiś. Żadne syropy, itp zalewa się zawsze owoce. Pigwa ze względu na twarde owoce wymaga wcześniejszego zasypania cukrem tak by więcej soku przedostało się do nalewki.W innym wypadku będzie "rzadka" Jeśli zalewamy owoce to właśnie najlepszy jest alkohol 70%. Wtedy po wytrąceniu się soku i dodaniu cukru powstaje nalewka o właściwej mocy. Dodatkowo mocniejszy alkohol niż owe 70% spowoduje to,że owoce nie dadzą tyle soku co powinny.
Dla leniwych przepis uniwersalny i sprawdzony dla większości owoców, takich jak: wiśnia,czarna porzeczka(wyjątkowo smaczna), aronia,śliwka-bardzo dobra,choć głowa robi się szybko ciężka, żurawina. Czyli taki które zawierają sporo soku.
Owoce(bez pestek wiśnie, śliwki choć kilka sztuk dajemy) wsypujemy do 1l słoja do pełna, zostawiamy ze 2-3 cm, zalewamy alkoholem 70% tak by zakryło owoce i zostawiamy na 4-5 tyg, co kilka dni należy potrząsnąć. Po tym czasie odlewamy, owoce pozostają dalej, które zasypujemy cukrem, tak nie więcej niż 1/2 szklanki nawet mniej. Wszystko w zależność od stopnia słodkości owoców. Alkohol przechowujemy w ciemnym chłodnym miejscu. Owoce z cukrem trzymamy na słońcu, co kilka dni delikatnie potrząsamy. Po całkowitym rozpuszczeni cukru, 1-2 tygodnie w zależności od użytych owoców, zlewamy powstały sok, można jeszcze odsączone owoce wypłukać 1/2 szklanką przegotowanej chłodnej wody, jeśli powstało mało soku, wiśniom czy śliwkom taki zabieg nie potrzebny ale aronii, cz żurawinie nie zaszkodzi. Następnie łączymy wszystkie składniki i mamy gotową nalewkę.
Najlepiej taką nalewkę zostawić na tydzień lub dwa w chłodzie i cieniu. Po tym czasie wszystkie drobiny osiądą na dnie, wtedy rurką ściągam znad osadu całą nalewkę do drugiego słoja, pozostały osad jest do wywalenia. Dzięki temu zabiegowi nie używam filtrów do ekspresów do przefiltrowania bo to bardzo czasochłonne jest, szczególnie jak się tego dużo robi. Ze słoja już bez problemu rozlewam do butelek, etykietuję z nazwą i datą wykonania i do piwnicy na co najmniej rok.
Wiśnie czy śliwki można zanurzyć w rozpuszczonej czekoladzie. W lodówce później przeleżą kilka miesięcy.