Witajcie,
tata wędkuje od przeszło 25 lat. mój opis bazuje na tym co zapamietałam jako 12 letni szczeniak. raczej spławikowo tj. zarzuca 2-3 wędki, sadza tyłek i czeka
spinningowo...coś mi świta ale jednak zawsze były te spławiki. rzucał moczony chlebek, później białego robaczka (zapewne muszkę) na haczyk i fruuuu..
siaty ma, latarki ma, krzesełka ma...apropo podpórek myslałam o tripodzie, tylko zastanawiam się czy to faktycznie przydatna rzecz czy pseudo bajer dla bogatszych. jesli ma się to rozkładać 15 min i być problem z wbiciem to chyba średnio..aczkolwiek ojciec przesiadywał w wiekszości na równym gruncie. Wyszukałam jeszcze rodpoda ale za cholere nie wiem czym to się różni..
Wędka/kołowrotek jak najbardziej ale myślę, że to indywidualna rzecz i moge nie trafić w gust... ..no i co ważne, najczęściej przywozi szczupaka/karpia, od czasu do czasu sandacz się zdarzył, rzadziej sumik. skarpety i tego typu bzdury odpadają. mój budżet to 300 zł. pomocy!