Powiem Wam jak jest w Irlandii. Generalnie sa cztery rodzaje wod: Course Fishing (lowienie bialorybu + szczupak, okon), Salmon Fishing, Trout Fishing i Sea Fishing.
Sea fishing jest za darmo i nie bede sie nad tym rozwodzil. Course fishing generalnie tez za darmo, z wyjatkami gdzie wystepuja pstragi wtedy zazwyczaj sa oplaty. Chyba ze pstrag trafia sie okazyjnie to nie. Na lowienie lososi obowiazuje osobna licencja krajowa 100 EUR lub regionalna 56 EUR za rok. Czyli, jesli chcesz zabrac lososia, nawet jesli nie zlowisz go na rzece lososiowej to musisz posiadac taka licencje. Do tego dostajesz opaski, ktore musisz zalozyc zabitej rybie. Mozesz zlowic w sezonie do 10ciu lososi lub troci. Oprocz licencji placisz za kazdy dzien na danej fisherii (rzeka lub jej odcinek), ceny od 20-50EUR. Sa tez rzeki tzw open rivers, ale jest ich raczej nie za wiele i szansa zlowienia ryb duzo mniejsza.
Co do wod pstragowych, to np taki rejon Shannon, ktory pokrywa prawie 1/5 terytorium, licencja kosztuje 40EUR rocznie.
Jest tam kilka duzych jezior z pstragami oraz rzek. Przy czym sama rzeka Shannon ( wielkosc jak Warta) jest za darmo. Jednak w rejonie jest duzo wiecej rzek pstragowych, ktorych nie pokrywa licencja regionalna. Chcesz na nich lowic, musisz zlokalizowac klub i tam zglosic swoj akces. Ceny za rzeke lub odcinek to srednio 20-5o rocznie lub 10-20 dziennie dla nie zrzeszonych. Z tym, ze z tymi licencjami to jest tak, ze czesto nikt nie wie gdzie je kupic i miejscowi czesto lowia bez, szczegolnie na malo znanych wodach. Tym bardziej ze kontroli na takich rzekach praktycznie nie ma. I teraz zaznacze, pierwsza roznice pomiedzy Polska a Irlandia. U nas na takiej rzece zjawil by sie tabun ludzi i wylowia ja do cna. A w Irlandii juz tak lekko nie ma. Rzeki bronia sie same. A to sa pastwiska i miejscowy farmer ma Cie zaraz pogoni. Albo spieprzasz na sam widok stada bykow, pedzacych w Twoja strone, ktore sa tu prawie wszedzie. Do tego, nieprzebyte chaszcze, ostrokrzewy i inna flora z kolcem w herbie. Czasem jak czlonkowie klubu sa aktywni to wycinaja dojscia i glownie Oni tam lowia, wiec obcy nie ma szans lowic bez licencji. Ale przede wszystkim to miejscowi nie maja takiego cisnienia jak w Polsce, zeby sie dostac kawalek rybiego miesa za wszelka cene. Miejscowy Irlandczyk tez nie bedzie sie przez chaszcze ciskal zeby dotrzec w jakies niedostepne miejsce. Najwyzej pojdzie pare set metrow od mostu i tyle. Pomimo, ze tez klusuja (glownie lowienie bez licencji, zabieranie ponad limit czy zbyt malych ryb), ale nie jest to takie masowe jak na wschod od Odry i dotyka tylko marginalny, latwo dostepny odcinek danej rzeki.
W ostatnich latach nasilila sie presja bardziej zaradnych klusoli co zabieraja kazde bialko do tego lowia siecia,kusza, i pradem. Niestety prym w tym wioda emigranci z Europy wschodniej, glownie Litwini i Rosjanie. Trzebia oni niemilosiernie, glownie wody course fishing .Zreszta nasi, co mniej rozgarnieci rodacy tez dokladaja swoja cegielke do tego procederu. Dobrze, ze (przynajmniej narazie) mniej ich lowi na wodach pstragowych ( wiekszosc nie chce placic tych marnych 40 EUR
). Ale tak jak wspomnialem wyzej, rzeki pstragowe jeszcze bronia sie same. I to glownie ze wzgledu na problem ze swobodnym przemieszczaniem ich brzegami. Po drugie, dlatego, ze w wiekszosci rzek sa pstragi, ale male albo bardzo male. I w takich wodach czasem 20cm to juz duza ryba, tyle ze takie rybki malo kogo tu interesuja. Rzeki , ktore wpadaja do jezior sluza jako podchowalniki (tzw nursery rivers) dla duzych pstragow jeziorowych dorastajacych w jeziorach do70cm i nawet wiekszych np 90cm Feroxy. Oczywiscie sa wyjatki, ze okresowo tez wchodza duze ryby z jezior, ale to trzeba wiedziec gdzie i kiedy. Po drugie, te rzeki to na prawie calej dlugosci wspaniale tarliska ( inna geologia Zielonej Wyspy), ale zbyt ubogie w pokarm dla duzej ryby. W Polsce przykladowo sa swietne, zyzne rzeki dobre do przyrostu pstraga (gdyby mu bylo dane przezyc pare lat), ale tarlisk jest naprawde bardzo malo. Do tego pierscien pseudowedkarsko - klusowniczy ciasniejszy niz pod Stalingradem. Plywam po Irlandzkich rzekach kajakiem i widze jak wazne sa enklawy gdzie brzegiem nie docieraja ludzie. Takich miejsc gdzie pstrag ma czas podrosnac, sa tu tysiace, a w Polsce? Moja konkluzja jest nastepujaca, zeby w Polsce byly pstragi, to pewne odcinki rzek, powinny byc zupelnie wylaczone z wedkowania, a do tego musialyby byc chronione 24h na dobe. Ponadto przez takie podejscie PZW jak teraz. Do tego dorzucmy mierna mentalnosc wiekszosci wedkarzy i lokalnego spoleczestwa. To czy licencja w Polsce bedzie kosztowac 50zl czy 1000zl to bedziecie mieli taki sam burdel jak do tej pory.