Szanowni Koledzy,
Zastanawiam się dlaczego w PZW naszymi wodami rządzą głównie emeryci. Pamiętam, że jak chodziłem do szkoły, a później na studia to rzadko kiedy mogłem zdążyć na zebranie swojego koła. Podobnie jest teraz podczas mojej pracy zawodowej.
Myślę, że nie tylko dla mnie ale również dla wielu innych ludzi, zarówno tych młodych, jak i tych w sile wieku, terminy spotkań emerytów są poza ich zasięgiem czasowym:laugh: Podczas gdy emeryci debatują o naszych łowiskach, my uczymy się lub pracujemy! Jak możemy się włączyć w potrzebne zmiany, skoro grupa emerytów decyduje o terminie nierealnym dla ludzi w sile wieku?
A w jakich dniach i godzinach odbywają się zebrania waszych kół PZW? Czy jesteście w stanie zdążyć na wasze zabrania? Proszę o jakieś informacje z kraju, to byśmy zobaczyli jak to jest w różnych miejscach.
Boję się, że jak o terminie spotkania decyduje większość, zaś emeryci stanowią tą większość to mamy zaklęte koło i trzeba czekać na ich wymarcie. Ale przecież i to nie ma sensu, ponieważ co roku mamy nowych emerytów, więc w ten sposób nasz związek wędkarski będzie wiecznie pozbawiony wigoru. Starzy ludzie są zwykle przygaszeni, godzą się na więcej niż młodzi, a przecież co rusz słyszy sie o wielkich oczekiwaniach co do władz PZW, aby zaistnieli wyraźniej w obronie naszych rzek. Ludzie - od kogo wy oczekujecie walki?
Nie mówiąc o tym, że w PZW jest dużo emerytowanych pracowników służb mundurowych, którzy wcześniej przechodzą na emeryturę. A statystycznie rzecz biorąc pracownik służb który całe życie służył systemowi... nie postawi się włodarzom jak prawdziwy obrońca przyrody. Jeżeli ktoś będąc komendantem policji całe życie słuchał wskazówek burmistrza, to jakże nagle na emeryturze będzie się mu stawiał gdy ten będzie chcial zbudować MEW? Jak wyjść z tego zaklętego kręgu niemocy, wynikającej ze zbyt dużego stężenia spolegliwych dziadków w naszym PZW? A może wystarczy tylko przesunąć godziny zebrań lub... wyprowadzić życie PZW na salony forów internetowych.
P.S. Pozdrawiam emerytów pełnych wigoru, tacy też się zdarzają.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek