Witam od wczoraj mam traumę jak jasna cholera. Byłem nad wodą i goniłem za pstrągami. Po paru ładnych godzinach walki w chaszczach, mogłem się pochwalić pięknym "piętnastakiem" i kilkoma wyjściami trochę większych. Nagle dochodzę do miejscówy, tak pachniała rybą, że chyba właśnie nos mnie do niej przywiódł. odałem z prądem wobka raz, drugi, pach! siedzi! W końcu! Nie za duży tak na oko około 30 cm- ale za to walczący do końca jak to pstrąg. I teraz najważniejsze: kiedy pstrąg wynurzył się na powierzchnę i począł machać łbem poczułem dziwny luz na żyłce. Ogarnęło mnie zdziwienie! Widziałem przecież, że ryba ma wobler w pysku-a mimo to, nie bedąc na żyłce a będąc w szoku cały czas nim machała. Po chwili pstrąg odpłynął, a ja zobaczyłem, otwartą agrafkę...
Zapłaciłem za 5 sztuk 8,5 zł- to chyba nie mało jak za take drobiazgi! Może ktoś zna takie karabińczyki które są nie zawodne, które się nie otwierają!
P.s.
Czy pstrag przeżyje z około 5 cm woblerem w pysku- zapiętym za jedną kotwicę- w koncik pyska?
Jakieś takie wyrzuty sumienia mam:blush: