I doszliśmy chyba do całkiem fajnej konkluzji, choć przez dłuższy czas się na to nie zanosiło
Z jednej strony czujemy się źle wypuszczając rybę skazaną na pewną śmierć, ale z drugiej strony nie możemy nic innego zrobić, jeśli chcemy być w zgodzie z przepisami. I to przykre uczucie doprowadziło do kilku małych wynalazków, usprawnień, kanonów postępowania, znanych powszechnie jako C&R (uwaga: mówię o C&R, a nie o no-kill). To jakaś próba pogodzenia tego, o czym piszą moi dwaj bezpośredni przedmówcy