Marian,
Nie wiem z czego wywnioskowałeś, że ja pisałem o ZG, nie ma tego nigdzie w moim tekście
Nie jestem tak naiwny, żeby nie wiedzieć, że ZG musi mieć oparcie w lokalnym betonie w postaci ZO. Wiem też, że nie jest to monolit, sam znam ludzi wartościowych, którzy próbują coś zmienić, zresztą wszyscy ich znamy. Problem jednak w tym, że jeśli spojrzeć na całość, to nie wygląda to dobrze.
Zgadzam się szczególnie mocno z jednym Twoim zdaniem - że zmiany w kierunku większej restrykcyjności regulaminu, opłat, itp. są w gestii okręgów. Inaczej być nie może, bo to okręgi są bliżej wody, bałbym się, gdyby jakiś centralny regulator się w to wtrącał. Panuje jednak jakiś taki ogólny marazm, pozytywne działania w jednym, czy dwóch okręgach pozostają niezauważone. Najlepszym przykładem są OS-y. Jak powstawały pierwsze byłem pewien, że pociągnie to za sobą lawinę OS-ów w każdym okręgu. Jednak tak się nie stało, chociaż rozwiązanie jest w zasięgu ręki, wystarczy po nie sięgnąć. Dlaczego?
Co do wysokości opłat, to niestety jesteśmy w klinczu. Podniesienie opłat, zerwanie porozumień powoduje, że okręg traci znaczącą liczbę wędkarzy, a tym samym ma mniej kasy. Dlatego ZO się boją tych zmian, nie tylko zresztą ZO - w kołach też są takie fobie (vide jeden z sąsiednich wątków). Natomiast nie jest tak, że ten klincz sam się zrobił. Kiedyś komuś zabrakło wyobraźni. Ci ludzie do dzisiaj są prominentnymi "działaczami" (tfu, okropne słowo) PZW.
Zresztą nie chodzi tylko o PZW. Jednocześnie z rozbawieniem i przerażeniem śledzę dyskusję w innym sąsiednim wątku. Oto towarzystwo wędkarskie, powszechnie znane i kojarzone z elitą wędkarską, dość opiniotwórcze, konstatuje ni z tego ni z owego w 2011 roku, że pora ograniczyć zabieranie ryb. Że opłaty są nierealnie niskie. A "większość" ich członków "już" od kilku lat robi muchy na hakach bezzadziorowych. Ludzie, toż o tym się trąbi w internecie odkąd pamiętam! Na forach powstało już tysiące wątków na temat potrzeby ograniczenia wyrybiania rzek z gatunków takich jak pstrąg i lipień w majestacie prawa. Jeśli takie znane i szanowane towarzystwo dostrzega problem po 10 latach ogólnodostępnych dyskusji, to kiedy zauważą go okręgi i ZG PZW? Za 1000 lat?