Drobne woblery dość rzadko są wybierane przez pstrągarzy do swoich tajnych pudełek. Zwykle są lekkie, słabo lotne i kuszące mniejsze drapieżniki. Mam jednak łowiska, w których oprócz nielicznej populacji pstrągów żyją dość liczne stadka karłowatych cierników. Obserwowałem te wody przez kilka sezonów i po za nielicznymi kontaktami na mniejsze tłiczowe woblery, zwykle efekty dawały wszelkie gumowe imitacje robactwa. Cały czas dumałem jak się dobrać woblerami do pstrągów i wymyśliłem coś przeglądając ofertę Strike Pro. Woblerek Strike Pro The Flea o długości 3 cm i wadze 1,3 g. Taki mały mikrusek, który swoją wielkością świetnie naśladuje wszelki narybek.
Pudełeczko i parametry.
Z szerokiej gamy kolorystycznej wybrałem te najbardziej naturalnie wyglądające i jednego białego. The Flea to starannie wykonany woblerek z plastikowego odlewu z zachowaniem detali naśladujących łuskę czy elementy głowy, w którą wkomponowano efektowne oczka 3D. Jak zwykle woblerki są bardzo staranie pomalowane. W prześwitujących konstrukcjach widać dokładne umiejscowienie dwóch stalowych kulek obciążenia, które podczas pracy woblera odgrywają również rolę grzechotki.
Mikre gabaryty.
Fabrycznie wobler jest uzbrojony w pojedynczy haczyk bezzadziorowy, ale w trakcie łowienia poeksperymentowałem trochę i w części woblerów założyłem mniejszą kotwiczkę lub o numer większy pojedynczy hak. Nie miało to zauważalnego wpływu na charakter pracy woblera.
Z założonymi kotwiczkami.
Sama praca jest dość spokojna, kolebiąca korpus na boki, wężykowata z mniejszą amplitudą i częstotliwością drgań, ale prowadząc woblerek pod prąd niezbyt szybkiej wody da się go bardziej ożywić. Głębokość nurkowania to jakieś 20-30 cm w zależności od wody i grubości zastosowanej plecionki czy żyłki.
Często w pudełku obok większych braci.
Moje wszystkie kolorki.
Pierwsze podchody z tymi woblerami zacząłem właśnie od białego koloru, gdy nad wodą totalnie nic się nie działo. Była to co prawda dopiero połowa lutego, ale nie wierzyłem w to, że z wody wrócę nawet bez kontaktu. Założyłem białego i zacząłem go prowadzić w lekkim niemrawym dryfie z góry rzeki do siebie, tak aby lekko zanurzony wobler spływał sobie jak niemrawa rybka w lodowatej wodzie. Akurat ten wariant kolorystyczny bardzo mi przypomina wszelkie gumowe imitacje larw tak popularne wśród pstrągarzy o tej porze roku. Po za tym biały kolor świetnie widać w ciemniejszej wodzie.
Ten polubił białego.
The Flea jest woblerem o zerowej pływalności, więc po wrzuceniu do wody utrzymuje się w toni na pewnej głębokości. Wracając do pierwszego łowienia na pchłę (flea), to skończyło się na kilku niemrawych kontaktach i to jedynych tego dnia. Nic tego dnia nie zaciąłem, ale była to jedyna przynęta, która w ogóle uruchomiła śpiące pstrągi.
Skuteczny każdy kolorek.
Woblerek z powodu swojej małej wagi nie jest wybitnym lotnikiem, ale łowiąc odpowiednio lekkim spinningiem z użyciem cienkich plecionek (0,06) czy żyłek (0,18), da się osiągnąć przyzwoite kilkanaście metrów, a to na małym strumieniu jest wystarczającym zasięgiem.
Lżejsze spinningi do drobiazgów: Team Dragon CXT i Millennium MTX.
Na sukcesy przyszło mi poczekać dopiero do wiosny, kiedy to pstrągi żerują już na całego, a drobny narybek staje się ich codziennym pokarmem. The Flea sprawdzała się w każdym kolorze, który miałem w pudełku.
Galeria okazów