To ja opowiem historyjkę jakieś 20 lat temu wybrałem się z żonką na ryby .Oczywiście Ewunia nie wędkowała tylko malowała ,a ja łowiłem płotki .Po paru godzinach żonka stwierdza że światło się zmieniło i wracamy .Ja mówię że oprawie ryby . A żona nie wyraziła zgody tylko stwierdziła że rybki należy wypuścić , co też zrobiła .Na to ja że miały być na kolację ,a ona czy widziałem jak się cieszyły ze zostały uwolnione
.Myślę że moja żonka miała duży wpływ na moje podejście do ilości zabranych ryb , zawsze limitowała
pozdrawiam waldek.