Popijając poranna kawkę,
zerkam za okno a tam już cisza po wczorajszym tajfunie, a dmuchało że ho ho!
No i tak mnie naszło że to już najwyższy czas zwodować Belly Boota.
Łowienie na muchę z pływającego fotela to dla mnie najbardziej relaksujące zajęcie na pełnej wodzie, normalnie cud, miód, malina
Łowię tak do końca sezonu, aż pierwszy cieniutki lód skuje taflę.
Chociaż bywało extremalnie i jak lodołamacz pływałem i kruszyłem to przybrzeżne szkliwo by łowić na czystej wodzie gdzie szczupaki robiły sobie wielkie przedzimowe żarcie, aż strach było strima rzucać
Grube łowy przed nami...
ktoś już z Was belly zwodował i pierwsze jesienne sukcesy osiągnął?
ps.
poszukuję nowego V Belly dla siebie, ma ktoś na zbyciu może?