Widzę Krzysiu, że w pewnym sensie chcesz zrobić wycinek tego, co miałby objąć omawiany wcześniej na Forsie
społeczny monitoring ekosystemów rzecznych, tj. prosty atlas i klucz jako narzędzie do rozpoznawania gatunków w terenie (na telefon komórkowy) i w Internecie oraz oznaczyć zasięg zgłoszonych owadów na mapie Polski.
Nie rozpisywałem na Forsie szczegółowo swojego projektu, bo nie jest to właściwe miejsce dla szczegółów. W strukturze inwentaryzowanych i śledzonych obiektów były przewidywane także owady. Stanowiłyby one "grupę", którą można by dalej dzielić na podgrupy odpowiadające np. strukturze ewolucyjnego drzewa, regionów kraju, rodzaju wód itd. Jak pamiętasz, bo zapoznałeś się z projektem, podział na dowolne grupy dotyczy także osób, które zajmując się np. danym tematem, tworzą "społeczności" (grupy zainteresowania). Istotą tych społeczności jest m.in. to, że łączą laików, przyrodników amatorów, po wybitnych specjalistów - jak Stanisław Cios w entomologii "wodnej". Pozwala to na prawidłowe rozpoznawanie inwentaryzowanych gatunków i uzupełnia wiedzę członków społeczności - szalenie ważna funkcja edukacyjna, na bazie której może wyrosnąć armia świadomych pasjonatów, obrońców wartości przyrodniczych kraju. Z założenia projekt stanowi wielowarstwową platformę, na której wzajemnie przenikają się obiekty przyrodnicze, ich grupy oraz społeczności z nimi związane. Społeczności te mogą się wzajemnie komunikować, prowadzić dyskusje, a przede wszystkim łączyć dla ratowania polskiej przyrody - największą słabością ruchów ekologicznych jest ich rozdrobnienie, brak wzajemnego zrozumienia i wspólnej płaszczyzny działania; zmiana tego stanu, przy zachowaniu indywidualizmu i samodzielności tych ruchów, jest jednym z głównych celów mojego projektu.
Owady związane ze środowiskiem wodnym, podobnie jak ryby, należą do grupy zwierząt narażonych zarówno na zanieczyszczenia wód (wiele z nich może służyć jako gatunki wskaźnikowe ich jakości), jak i na działania konserwatorskie meliorantów - bagrowanie, umacnianie brzegów, regulacje, itd. Działania te, likwidując zróżnicowanie struktury fizycznej dna (zwykle po regulacji koryta rzeczne ulegają zapiaszczeniu), strefy sedymentacji materii organicznej oraz roślinność rzeczną, doprowadzają do wyginięcia drobnej fauny, a wraz z nią i ryb. Ze względu na ogromną przyrodniczą rolę owadów w obiegu materii i energii oraz z racji tego, że stanowią istotny składnik pokarmu większości gatunków ryb na wszystkich etapach ich rozwoju, powinny być bezwzględnie objęte ochroną siedliskową - jak bowiem można chronić gatunki ryb, likwidując im bazę pokarmową...? Wiedza o owadach wodnych, podobnie jak sprzęt, powinna moim zdaniem stanowić podstawowe wyposażenie współczesnego wędkarza. Bez tej wiedzy, świadomości i postawy ekologicznej możemy zacząć zarzucać przynęty w domowej wannie.
Bezwzględnie Stanisław Cios ma rację, wskazując na specjalistyczny charakter rozpoznawania gatunków owadów, tym bardziej, że jest ich ogromna ilość, a różnice często trudne do wychwycenia, nawet dla specjalisty. Dotyczy to wielu grup roślin, zwierząt (szczególnie drobnych) i grzybów. Nie da się tego przeskoczyć i trzeba się oprzeć nieraz na bardzo wąskiej grupie specjalistów. Osoba Stanisława Ciosa to szczególny przypadek, a jego wiedza to pasja, praca i wiele lat praktyki. Kiedy jego koledzy opijali połowy i objadali się ich rezultatami, on grzebał w pozostawionych wnętrznościach, rozcinał żołądki, badał ich zawartość i zapisywał skrupulatnie wyniki, co czyni zresztą do dziś. Takich osób nigdy nie będzie wielu, więc tym bardziej trzeba szanować ich obecność w naszych szeregach. Swoją drogą już od dłuższego czasu zastanawiam się, jak na
Salmon.pl przedstawić godnie wyniki jego prac, zamieszczone w 47 publikacjach "
Pstrąga i lipienia"...
Krzysiu, jest jeszcze jeden element, na który chcę Ci zwrócić uwagę. W Twoim projekcie nie widzę biotopu i biologii owadów. Co z rozpoznania gatunków i ich zasięgu na podstawie doniesień, jeśli przejdzie po rzece "bagrownica" i już po "ptokach"...? Co z samego rozpoznania gatunku wynika dla wędkarza muchowego? Przecież łowi się na te same imitacje owadów od lat - powstały standardy, całe atlasy klasycznych much i ich wariacje. Przy niuansach międzygatunkowych nie
species ma znaczenie dla wyboru czy konstrukcji sztucznej muchy lecz
genus. Zresztą, łowimy często i skutecznie na ideę, a nie ścisłe odwzorowanie naturalnego pokarmu ryb. A żeby dobrze łowić na muchę trzeba umieć obserwować, a jadąc nad wodę mieć pojęcie o tym, co może nad nią latać...
Broń Boże nie chcę Cię zniechęcać, ale może warto zacząć iść razem...? Może zacznij robić atlas na androida, wykorzystując materiały dostępne w Internecie na licencji niekomercyjnej, nadesłane przez kolegów lub pozyskane od specjalistów, których jest trochę w kraju i za granicą, a który wykorzysta się później także do mojego pomysłu?
Nawiasem, projektu społecznego ekomonitoringu sam nie ogarnę - jest w nim miejsce dla wielu samodzielnie myślących, twórczych osób. Serdecznie zapraszam.