Szanowny Panie Krzysztofie,
Józef Wyganowski pisał o wędziskach z klejonego tonkinu, albo z "greenhart'u", czy z innych, wówczas ciężkich materiałów, oraz o sprzęcie, który wymagał, nazwijmy to, wysiłku i tężyzny ... Dzisiejsze technologie sprawiają, że zestaw "sam rzuca" i stąd może mniejszą wagę przywiązuje się do kwestii uchwytów itp., zwłaszcza w seryjnej produkcji ... Jednocześnie, pamiętam sprzed lat, że w sklepie Hardy na Pall Mall w Londynie był pracownik, który dokonywał pomiarów dłoni (jak do rękawiczki), przedramienia, ramienia i stosownie do tego dobierano wędzisko w sposób bardzo ekskluzywny ... za równie ekskluzywną cenę takiej usługi ... To przyjemne, bardzo osobiste traktowanie klientów, ale zagadnienie bardziej z kręgu estetyki i psychologii niż uzytkowości ... chyba, że ktoś chce zajmować się wyczynowo osiąganiem ekstremalnych wyników rzutowych, gdzie każdy centymetr może mieć znaczenie ... Do codziennego łowienia wystarczy wkładać w rzucanie więcej techniki, a mniej siły i standardowej średnicy rękojeść spisze się wystarczająco dobrze, a nawet doskonale ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski