Panowie,
Wyszedłem na podwórko z kijem Mustad Queensland 9' 6-7 i linką Airflo Sixth Sense WF 6/7 Di5. Rzucam sobie rzucam, myślę sobie blank super, linka może być, raz 10 - 15 m, innym razem z double - haulem 25 m... ale po dłuższym czasie zaczyna boleć mnie dłoń... Wędka wcale nie ciężka, wyważenie idealne - co jest u licha...
Patrzę na anatomię mojej dłoni na rękojeści i widzę, że napięte
paliczki dalsze, przyciskają bezlitośnie do kości śródręcza uchwyt "full srels" o średnicy 21,0 mm w siodle i 24,5 mm w środkowym zgrubieniu.
Biorę do ręki swoją leszczynową muchówkę z uchwytem balsowym fi 30 mm i od razu czuję różnicę, ale idziemy dalej... biorę drąga na którym się wieszam po pracy na komputerze fi 34 mm i widzę, jak pięknie paliczki środkowe lekko i przyjemnie przyciskają drąga do kości śródręcza.
Moja rada jest następująca: przy rzutach typu double haul, albo bedziecie mieć dobrze dobraną rękojeść do wielkości dłoni, albo odechce się Wam po 30 minutach. Najlepiej wystrugać sobie z drewna kilka prototypów i po wybraniu optymalnej grubości, wysłać prototyp do pracowni rodbuilderskiej z prośbą o wykonanie tego samego z korka na dobrym blanku. I dopiero wtedy po wyważeniu kija i właściwym dobraniu linki, będzie można mówić o komforcie łowienia.
Powyższe zagadnienie jest w praktyce bardziej istotne niż wiele setek tematów o wędkarstwie muchowym w sieci, więc publikuję go również na FF.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek