Przyglądałem się jak miejscowi łowią na te główki jigowe. Sznur pływający, długi przypon i robisz zasiadkę nad upatrzonym dołkiem, gdzie spodziewasz się marmura. Niektórzy przynosili ze sobą krzesełka... Finezji w tym zero. Rzucanie taką muchą to udręka. Odpuściłem sobie po kilku próbach.
Moim zdaniem dużo ważniejsza sprawa to sznur w odpowiedniej klasie tonięcia i rzucanie takie, żeby zatopić muchę jak najgłębiej w odpowiednim miejscu. Sama mucha wcale nie musiała być super ciężka. Wcale nierzadko ryby wychodziły do przynęty prowadzonej płytko pod powierzchnią.
Na Soczy najlepiej sprawdzały się przynęty jasne - szare, białe. Cokolwiek, wolly bugger, zonker najczęściej były w użyciu. Na lekko mętnej Idrijcy ryby brały na cokolwiek w najbardziej zdumiewających kolorach gdy woda była trącona.
Na mniejszych rzekach streamery były dużo mniej skuteczne, tam głównie dominowała nimfa, sam łowiłem tam mało, ale słyszałem o niezłej skuteczności kiełży. Sucha mucha - trzeba się dostosować do tego co lata i to dość wiernie. Jeden wieczór na suchej był niezłą lekcją pokory, gdy woda się wokół gotowała od zbiórek, a my nie mogliśmy dojść co było zbierane...