Maciej,
wywołany do tablicy, bez bicia piany, odpowiadam...
Jest z kim i dla kogo pracować na rzecz rzeki, nie jestem sam, w TPRD i w około niego, wbrew pozorom zaangażowało się bardzo wiele osób, poświęcając swój czas, wiedzę i pieniądze, zupełnie bezinteresownie, na tyle na ile mogą.
Każde wysłane pismo w sprawie tarła przeżyciowego i nie tylko, każda przypilnowana i uratowana ryba jesienią, każda akcja i każdy odstraszony kłusownik, każde zdjęcie z foto pułapki, każdy zebrany worek śmieci, każda postawiona tablica czy wiata itd... każde działanie jest lepsze od nic nierobienia.
Wierzę w siłę człowieka, wiem, że TPRD jest silne bo tworzą je przyjaciele, ludzie z pasją, ale zwyczajni, normalni po prostu.
Patrząc szerzej, działania TPRD to proces, który zajmie lata, upłynie wiele wody, zanim ludzie zrozumieją (nie wszyscy oczywiście) jak ta woda/rzeka jest cenna, a właściwie bezcenna.
TPRD boryka się z problemami jak każde podobne stowarzyszenie, naiwnym byłoby myśleć, że będzie to jakaś zbiorowa fascynacja i od początku było jasne, że nie wszystkim będzie z nami po drodze, to normalne.
Jest też wiele osób w naszym otoczeniu, z ogromną wiedzą o rzece itd, które się nie zaangażowały, może kiedyś się przyłączą, no problem, nic na siłę.
Smutne tylko, że najwięcej negatywnego mają do powiedzenia o TPRD, Ci których w TPRD nie ma, no cóż takie życie.
A propos mięsa, nie bądźmy świętsi od Papierza, sami kiedyś nie jedno mięso z rzeki zjedliśmy, zmieniliśmy się, a Twoje i moje działania na rzecz C&R zataczają co raz szersze kręgi , choć nie wszyscy muszą podążać tym torem i ok.
TPRD działamy zaledwie rok, a każde kolejne działanie to swego rodzaju progres, którego nad Drwęcą nie było, a który ludzie/wędkarze, moze z czasem docenią.
Reasumując, działamy i będziemy działać, na rzecz rzeki, ryb i wędkarzy, by nad woda było gdzie siąść w czystym otoczeniu w cieniu wiaty z widokiem na rzekę i spławiające się ryby.
Sam jako człowiek szczęśliwy, spełniony rodzinnie i zawodowo, mający wsparcie żony, mam osobistą satysfakcję, że działam, że będę mógł w przyszłości powiedzieć córce, zrobiłem, a nie tylko mówiłem.
Maciej dzięki za dobre słowo, ale pozwól, że sam będę dysponował swoim czasem, de facto którego na działania w TPRD nie uważam za czas stracony.
Póki wiary, póty nadziei!
Do zobaczenia nad rzeką.
Pozdrawiam,
Robert
Ps.
Wbrew obiegowej plotce znad wody, OŚWIADCZAM - nie chcemy przejąć rzeki!