dipper napisał:Mam nadzieję,że nikogo nie urażę ,ale zrybianie Tanwi bez odpowiedniej ochrony jak to ma miejsce do dzisiaj to zwykłe karmienie miejscowych i przyjezdnych kłusowników.Zwłaszcza ,że
wpuszcza się ryby dość duże wystarczjąco atrakcjne dla kłusowniczego pomiotu.
Odpowiedniej, czyli jakiej?
Ostatnio na Nieliszu byli wędkarze którzy mieli po kilkanaście sandaczy na łódce, ale zaraz Ci sami wędkarze powiedzą, że ryby zostały wyłapane przez miejscowych kłusowników.Na szczęście oni zostali ukarani, jednak takich wędkarzy jest wielu i nie tylko "kłusownicy" wyłapują ryby z rzeki. Jak tylko zacząłem łapać pstrągi to miałem odcinek gdzie ciężko było o pstrąga poniżej wymiaru ochronnego, większość miała minimum 35 cm gdy żerowały to na pewnym odcinku około 5-6 km miałem 20-30 ryb wyjętych. Kłusownicy(goście łapiący na robaka, bez limitów nie uznający żadnych wymiarów) byli prze zemnie przeganiani prawie za każdym razem gdy byłem na rybach ale wędkarze byli prawie nieobecni w ciągu sezonu widziałem nie więcej jak 15-20 a wędkowałem wtedy bardzo dużo, bo było że w ciągu tygodnia byłem 5 razy. Z czasem kłusownicy znikneli, teraz ryby to max 35, "kłusownika"nie spotkałem już chyba od 3 lat ale tych godnie zastępują "wędkarze" których jest bardzo dużo na tym odcinku.Ostatnio znajomy spotkał wędkarza który zabił złapanego przy nim pstrąga bez mierzenia mimo iż wiedział że jest strażnikiem, na jego szczęście zabrakło mu pół cm do 50cm a na Wieprzu pstrągi 50 cm są do wypuszczenia. Łatwiej mi zrozumieć postępowanie takiego kłusownika z robakiem niż niby wędkarza który łamie wszelkie zasady i normy obowiązujące w celu zapełnienia jak największą liczbą ryb bagażnika samochodowego nierzadko kosztującego dziesiątki tysięcy złotych.
Będą to malutkie lipionki więc szybko nie trafią na patelnie, a im więcej ryb w wodzie tym więcej ryb będą poławiali wędkarze.
Nie ma takiej siły by dało się upilnować wszystkie ryby i wszystkie wody no chyba że każda ryba będzie miała GPS i będzie monitorowana 24h na dobę