TEMAT: Przełom w polityce rybołówtswa EU

Na koniec wróćmy na nasze krajowe podwórko. Otóż dziś nasi rybacy nawet nie wyławiają przyznanych im kwot.... i to jest problem, gdyż ich byt jest coraz trudniejszy, a jest to jednak kilkanaście tysięcy miejsc pracy na wodzie i w przetwórstwie. Co prawda nasi przetwórcy dziś "kroją" ryby z różnych rejonów i krajów, w tym kupę norweskiego łososia, ale dzięki temu Polak ma coraz mniejsze szanse na spożywanie dzikiej, zdrowej, polskiej ryby.....
Nie bez znaczenia jest w tym upadek dobrze funkcjonującej rodzimej sieci dystrybucji i przetwórstwa- Centrali Rybnej, której doskonale funkcjonująca infrastruktura zapewniała sprawne zaopatrzenie każdej części Polski w świeżą rybę..... szkoda, że wyparły ją obce hipermarkety z obcą rybą....

Jeszcze ciekawsze, wobec zauważanych przez wszystkich chyba problemów z morskimi rybami, jest zarządzanie wodami śródlądowymi, gdzie rybacy NIE MAJĄ LIMITÓW!!!!!!
Cały czas skutecznie zaciemniany jest obraz rzekomo skutecznymi sztucznymi zarybieniami, czyli NATURALNE EKOSYSTEMY ZAMIENIONO W STAWY HODOWLANE..... Tu jesteśmy liderami w UE w oszukiwaniu społeczeństwa przez sektor rybacki.
Już nawet uczciwi hodowcy stawowi chcą by oddzielić ich od tego szamba i włączyć do rolnictwa- w końcu to dział hodowli.....

Artur Furdyna napisał:
Arturze cóż za mocne słowa w stosunku do racjonalnej gospodarki rybackiej. Twoja wypowiedz zakrawa o zamach na tradycje gospodarowania wodami śródlądowymi, której niezmienione podstawy sięgająca połowy ubiegłego wieku.

Nie jestem negatywnie nastawiony do programu ochrony wód przed przełowieniem. Chronić trzeba i konieczne są zmiany, to oczywiste. Mam wątpliwości i obawy w jaki sposób zostanie osiągnięty cel. Mam obawy o biednych polskich rybaków którzy mają naprawdę ciężką pracę i prawdopodobnie będą musieli jeszcze dokładać do swojego interesu albo zlikwidować działalność. Problem w tym że może się okazać ze np. dorsz będzie w sklepach jeszcze droższy a to dlatego między innymi ze nie będą to ryby łowione przez polskich rybaków a ryby i z importu. Niestety polityka i logika nie idą w parze.
Cała nadzieja w tym wszystkim że może uda się wypracować sprawiedliwy podział limitu połowów, wspierający małych którzy nie są w stanie wykorzystać swojego limitu, kosztem tych którzy jednym ciągiem jak wspomniałeś Arturze potrafią wyłowić całe stado ryb. Nadzieja taka że jednak normy unijne są chyba najbardziej przestrzegane w Europie niż rozporządzenia na szczeblu krajowym. Skuteczność prawa unijnego jest wyższa tylko w którą stronę to pójdzie i kto za to zapłaci.

piotr napisał:

Powiedzmy sobie szczerze jedną rzecz. Nie ma biednych rybaków, Ci którym się to nie opłacało już dawno zrezygnowali z zawodu lub traktują rybołówstwo jako hobby a na życie zarabiają w inny sposób. Bez odbudowania zasobów i tak będą musieli zrezygnować z tego fachu bo w końcu Bałtyk nie może być dojony bez końca. Ale uwierz mi że większości krzywda się nie stanie, co najwyżej rybę dla gości w swoich pensjonatach będą musieli kupować.

Tomku!
Masz dużo racji, ale, jak słusznie zauważa Piotr, a ty to doskonale wiesz, dziś rybak zarabia tonami, gdyż znakomita część wartości ryb ląduje w rękach handlowców....
Ten proces stymuluje także przeławianie.....
Jednocześnie drobne rybołówstwo ginie, a rozrasta się przemysł połowowy i ten kierunek doprowadzi do podobnej sytuacji jak np w Islandii- dwa, trzy porty skupi.ą całą flotę, a wsie rybackie szlag trafi, razem z tradycją, kulturą itd....
Podobne cuda dzieją się np. na Mazurach, gdzie przyjezdna ekipa wyrybia jeziora, a lokalna społeczność nie ma na to wpływu i patrzy, jak baza ich bytu- rybne jeziora przyciągające turystów wędkarzy przez okrągły rok- stają się puste, jak ich agroturystyki, pensjonaty i kieszenie.....

Artur Furdyna napisał:
Pośrednik zawsze najlepiej wychodzi na całym biznesie a rybak no cóż zawsze może próbować dotrzeć do klienta indywidualnego co na pewno łatwiej jest zrobić drobnym rybkom przybrzeżnym.

Przepisy unijne jak na razie wspierają drobne rybołówstwo przybrzeżne i co bardziej zaradni rybacy radzą sobie u nas (nad Zatoka) bardzo dobrze. Problemem w przyszłości dla tego sektora mogą być kwestie związane z ochrona środowiska w tym szczególnie ptaków.

a to nie wina kormoranów?

Tamtych kormoranów z siatą jest 104.... a te pierzaste bardzo lubią małe ryby, najlepiej przygłupy z zarybień, co zagrożeń nie znają.....

hi tower napisał: No właśnie o tym mówię. Połowy i tak będą. Jeżeli Polacy nie odłowią bo nie będzie ich na to stać, to odłowią inni a My Polacy od innych będziemy kupowali te ryby, tyle że jeszcze drożej niż do tej pory. do tego upadną kolejni rybacy którzy zostaną bezrobotni.
Problem jest nie mały. Czy jesteś w stanie sobie wyobrazić sytuację że wędkarskie wycieczki kutrami w Polsce istnieją dlatego że nie przestrzega się limitów połowu dorsza? Powiedzmy sobie szczerze. Ta cała wędkarska flota przestanie istnieć gdy tylko przez rok będzie się stosowało limity połowu. Tylko niewielka część turystów wypuszcza ponad limit. Reszta przestanie jeździć na dorsza czy belonę. Kutry wędkarskie będą musiały się przebranżować na kutry wycieczkowe. Przetrwają nieliczni. Znowu będziemy mieli bezrobotnych, itd.
W Orłowie dalej będą stały siaty i nie pośmigasz sobie za trocią, tyle że te siaty będą nie Polskie

hi tower napisał: no chyba dobrze skoro tak jest. Chyba że masz jakiś cel w tym żeby biedaków było jak najwięcej