W skrócie. Darmozjady z PSR mają pretensje do SSR, że społecznicy robią wyniki i nie przekazują im sprawców wykroczeń do mandatów. Panowie z PSR śpią w ukrytej terenówce schowanej w krzakach i liczą że strażnicy SSR będą im przynosić wyniki. Takiego wała
.Poza tym przekazując złapanego delikwenta Policji lub PSR, strażnicy społeczni i ich macierzyste Koło PZW nie mają z tego nic. Skąd oni zatem mają wziąć fundusze na paliwo i wyposażenie, żeby móc dalej łapać kłusowników? Chore prawo rodzi takie patologie. Czy nie powinno być tak, że ten kto złapał, dostaje fundusze na działania przeciw kłusownictwu?