TEMAT: Renaturyzacja niewielkich cieków wodnych na własną rękę

Co myślicie o takiej inicjatywie. Mówie tu oczywiście o czynnościach które praktycznie każdy może wykonać np. Przeszkody wodne poprzecznych czy kamienisk. Znam w mojej okolicy przynajmniej jeden ciek w którym za czasów naszych ojców licznie występował pstrąg, lipień. Obecnie okresowo wpływa tam tylko troć z łososiem w celu odbycia tarła, niestety już w zasadzie nie ma ona gdzie tego zrobić. Czy takie coś jest dopuszczane w naszym kraju i czy warto podejmować takie działania.

Co tu dużo mówić, inicjatywa może i chwalebna, ale nielegalna.
Zabronione jest ingerowanie w nurt w jakikolwiek sposób.

Trudno uzyskać zezwolenie na takie działania?

www.kp.org.pl
poczytaj pkt. jak troszczyć się o rzekę

Nieregularne nasadzenia drzew po latach zrobią robotę, wystarczy, że rozgorzeje erozja boczna rzeki i reszta potoczy się lawinowo.

Dla ryb najważniejsza jest zmienność koryta rzecznego, a więc głębokości i rodzaju dna. Im większa różnorodność przepływu, tym lepsze sortowanie materiału okruchowego - czyli siedliska kamieniste, żwirowe, piaszczyste i mułowe. W każdym coś żyje, najuboższe są piaszczyste. Przy czym jeśli przepływ jest równomierny, to piasek wszystko zapiaszcza - muł, żwir i kamienie są z piaskiem. Jeśli reżim przepływu się różnicuje, to mamy muł dla ochotek i jętek oraz kamienie dla całej masy robactwa, która się pod kamieniami chowa.

Ważne jest też zmienne naświetlenie koryta. Jestem przeciwnikiem nasadzeń technokratycznych - po duńsku i niemiecku, od linijki i w równych odstępach - czyli tak, jak inżynierowie sobie przeliczają wszelakie kosztorysy, ta maniera tabelaryzowania rzeczywistości...

Polski esteta kocha artystyczny, romantyczny nieład nasadzeniowy!!

Przy sadzeniu drzewek nad rzeką trzeba wziąć pod uwagę dwa podstawowe czynniki: bobry i meliorantów. Na sto sztuk wsadzonych wiosną do jesieni zostaje jedno, z którego miejscowy spławikowiec i tak prędzej czy później zrobi sobie widełki do teleskopa. Na kilka tysięcy posadzonych moim szpadlem w ostatnich latach zostało kilkadziesiąt. Każde cieszy. Głupiego robota, a jednak będę to robił dalej.

Niewielka ingerencja z materiałów naturalnych nie wymaga zgody żadnych instytucji odsyłam do lektury Wędkarskiego Świata z 2/2017.Powodzenia

Kołki od faszyny nie siedzą tak mocno, jakby się wydawało.
A później, cytując Dmycha:"(...) wystarczy, że rozgorzeje erozja boczna rzeki i reszta potoczy się lawinowo."

Wzdłuż takich kołków tworzą się często fajne rynienki, taka sytuacja często ma miejsce jeśli kawałek wyżej pod przeciwnym brzegiem w wodzie znajduje się jakaś przeszkoda ( duży głaz lub zwalone drzewo, często wystarczy wieksza gałąź- czas zrobi swoje) odbijająca nurt pod przeciwny brzeg. Jeśli "nasza" rynienka jest jeszcze zacieniona przez młode wikliny to tworzy się piękna miejscówka na kropki i nie tylko.