krążyły róże historie na temat odłowów, więc postanowiliśmy to zweryfikować. dwa lata temu, łącznie kilkunastu członków z naszego koła, zaangażowało się w obserwację i pomoc w odłowach. Większość wyjazdów była finansowana przez nas samych, a niektórzy aby móc przyłączyć się do grupy brali wolne w pracy. byliśmy rozstawieni w różnych miejscach nad rzeką, chodziliśmy równolegle do odławiających, liczyliśmy ryby przed transportem i byliśmy przy rozładunku w białogardzkim ośrodku – wszystko się zgadzało. raz nawet w protokole z rozładunku była wpisana 1 ryba więcej niż nad rzeką. byliśmy dumni z siebie – niestety tylko do czasu, kiedy dotarła do nas informacja, że już po zakończeniu odłowów, z ośrodka „uciekło” 120 troci.
Najgorsze jest to, że takie sytuacje podcinają skrzydła zapału, które noszą większość wędkarzy chcących coś zmienić i poprawić.