Odnośnie opłat – jest jeszcze jedna kwestia, na którą nikt do tej pory nie zwrócił uwagi.
Zgodnie z art. 92 ust. 2 nowej ustawy opłata o której mowa w art. 90 ust. 1 pkt 2 (tj. za wykonywanie rybołówstwa rekreacyjnego na obszarach morskich) stanowi dochód budżetu państwa i jest wnoszona na rachunek bankowy inspektoratu obsługującego właściwego okręgowego inspektora rybołówstwa morskiego. Pozostaje wprawdzie pytanie, czy dochody z tych opłat zostaną choć w części przeznaczone na finansowanie działalności OIRM-ów, w tym np. na kontrolę przestrzegania przepisów ustawy i aktów wykonawczych, ale pewne jest, że to koniec dotychczasowego absurdu polegającego na tym, że za wydanie sportowego zezwolenia połowowego uiszczało się opłatę skarbową.
Wpływy z opłat skarbowych stanowią dochód jednostek samorządu terytorialnego, na rachunek których są uiszczane, a te dysponują tymi dochodami według swego uznania – oczywiście w granicach prawa. I tak np. na obszarze działalności OIRM w Szczecinie opłata skarbowa za wydanie zezwolenia była uiszczana na rachunek Gminy Szczecin. Na obszarze działalności OIRM Gdynia był to pewnie budżet Gdyni lub Gdańska. Co bardziej naiwni łudzili się, że wpływy z opłat za wydanie sportowych zezwoleń połowowych szły na zarybianie, ochronę zasobów morskich itp., czemu dawali czasem wyraz również na tym forum, gdy tymczasem dochody te zasilały budżety tych miast i były przeznaczane np. na remont ulic w takim Szczecinie czy innym Gdańsku lub co gorsza, szły na nową służbową limuzynę dla pana prezydenta miasta.
Choć nowa ustawa niewątpliwie ma pewne wady, to akurat zmianę tej kuriozalnej zasady uważam za pozytywną.
Odnośnie protestu przeciw nowej ustawie – skoro, jak Artur Furdyna udowodnił, możliwość udziału społeczeństwa w procesie ustawodawczym została tu jednak zapewniona, to teraz nie ma co robić z siebie głupka i zgłaszać swoich postulatów już po podpisaniu ustawy, gdy nie skorzystało się z możliwości udziału w konsultacjach społecznych przed jej uchwaleniem. Zresztą ustawę można zmienić i wyeliminować jej wady jakiś czas po jej wejściu w życie. Stowarzyszenie wędkarskie, jakim jest PZW, brało zdaje się udział w tych konsultacjach. A że ewentualnie nie reprezentowało interesów swoich członków lub – być może – nawet nie rozpowszechniło wśród nich informacji o projekcie (zastrzegam że nie wiem, bo sam się tym nie interesowałem) to drodzy koledzy wędkarze mogą mieć pretensje tylko do władz naszego „kochanego” PZW.
Odnośnie zmian w ustawie wobec armatorów – nie wypowiadam się na ten temat, bo nie dotyczy mnie to ani nie interesuje. Jeżeli jednak jakakolwiek grupa chciałaby blokować z powodu tej ustawy jakąś drogę, to moim zdaniem policja powinna takie towarzystwo rozgonić pałkami na cztery wiatry.