Bardzo fajnie napisana relacja Marku.
"Najpierw zmitrężyłem cenną godzinkę krzątając się niezorganizowany podczas parzenia kawy, przygotowania śniadania i pakowania sprzętu."
Ech... skąd ja to znam...
Ja na plażę mam przysłowiowy rzut beretem i po śniadaniu jeszcze w domu obwieszam się całym ekwipunkiem, co zajmuje dodatkowe cenne minuty.
"Idąc na plażę wybrałem najkrótszą drogę przez las, aby nie niepokoić dzików, te akurat zdecydowały się ryć koło ścieżki..."
Też chodzę na plażę skrajem lasu, gdzie są ślady żerowania dzików, ale te międzyzdrojskie na szczęście kończą śniadanie przed świtem i nie muszę się z nimi spotykać