TEMAT: Przesądy pozytywne i negatywne związane z wędkowaniem

Czy koledzy macie jakieś takie zdarzenia które wam pomagają lub przeszkadzają (szczęśliwa wędka coś w tym stylu.Ja miałem tak jak wychodziłem nad wodę i teściowa powiedziała idz nałap to mogłem zostać w domu taki Jonasz

Nigdy nie jadę nad wodę jak w noc przed wyjazdem śni mi się wędkowanie. Zawsze jak pojadę wlezę w bagno po jaja lub zalicze zjazd na dupie z wysokiej skarpy do zimnej wody. Brrrrr już mnie trzęsie na samą myśl...

Ja tam w żadne przesądy nie wierzę, bo wiara w przesądy przynosi pecha

Ja mam jeden jak mi czarny kot przebiegnie drogę. To na pewno trafię dużą rybę.To szczęśliwa strona, a pechowa często spada.

Ja Wam powiem przesąd który na pewno się sprawdzi. Wypuszczajcie wszystkie złowione rybki a na pewno będziecie mieli więcej brań i ryb na kolejnych wyjazdach. Ot mój przesąd

Po drodze na rybki jak się spotka kobitkę z pustym wiadrem można na bank zawracać .Jak się zobaczy łabędzie to też nic z tego niebedzie.

Wiatr ze wschodu ryba chodu

wojtal napisał:
Z cyklu pogromcy mitów - kiedyś 14 lutego kilka minut po przepłynięciu łabędzi złowiłem troć.
Często szczególnie przy połowach zimą i wiosną trocie żerują na organizmach wyplukanych przez poszukujące pożywienia łabędzie. Podejrzewam ze podobnie jest z pstrągami, o lipieniach nie wspominając.

hmm nie wiem czy można to nazwać przesądem ,ale nawet wczoraj potwierdziła mi się ta reguła. Dla mnie najgorzej jest wtedy jak się złowi rybę w pierwszym rzucie.... to już wiem ,że mogę jechać do domu. Wczoraj kropek w pierwszym rzucie (C&R) potem 5 km rzeki i dosłownie 0

latem byłem na weekendowym wypadzie było to samo. Piękny okoń w pierwszym rzucie potem cała sobota i niedziela jak w studni...

Jak jestem na rybach i biorą to wiem ze w domu sąsiad mi w szkodę wchodzi, Hahahaha.