Kurde - trochę mi się zrobiło smutno bo w twoim tekście jest sporo prawdy. Od kilku tygodni ganiam po dopływach Gwdy bez rezultatów. Spining, mucha - nic nie bierze. Śmieci i wydeptanych ścieżek baaardzo dużo. Nawet jak pozbieram co nieco to i tak po kolejnym weekendzie jest to samo. Piwko wypite nad wodą jest ok. Zastanawia mnie tylko że ktoś niesie pełną puszkę (cięższą) spory kawałek do lasu po to by już jej (lżejsza o wiele) nie zabrać do plecaka i później do śmietnika. Cóż taki zwyczaj.
A najgorsze jest to, że ja nawet nie mam wspomnień i nie pamiętam rybnych rzek gdyż za późno zacząłem przygodę z wędkowaniem
Jeżeli chodzi o nadchodzący maj a później jętkę to uczucia mam mieszane. Z jednej strony cieszę się na myśl o tych kilku dniach z szansą na spotkanie z naprawdę ładnymi rybami a z drugiej strony może lepiej (dla tych ryb) by było gdyby jętka już nie wylatywała. Te tłumy "wędkarzy" z 50 cm pstrągami w plecakach powodują, że radość z nadchodzącego jętkowania jest jak by mniejsza.
Pozdrawiam.