W sumie można to podsumować co robię z ciężkim sercem:niewątpliwy sukces rzeki Iny ma swoją ciemną stronę i prognozuje że po kilku wspaniałych latach świetności,wspaniałych przygód z rybami,ciężkiej pracy moich przyjaciół i kolegów z Towarzystwa Przyjaciół Rzek Iny i Gowienicy wszystko gwałtownie zmierza do takiej samej patologii jak na Parsęcię,Słupi,Redze.Wzrost ilości ryb zwrócił w końcu uwagę kłusowników i pseudowędkarzy.Ta jesień pokazała znaczący wzrost zatrzymań zarówno elektryków dwie ekipy z Recza i Stargardu jak i prawdziwy wysyp psędowędkarzy z wędkami na tarliskach.Wyczerpuje się formuła społecznej ochrony wód górskich.SSR jako formacja nie jest przygotowana do działań z gangami doskonale zorganizowanych elektryków,buraków z widłami,agresywnych pseudowędkarzy zarówno ze strony prawnej która wiąże ręce strażników w ich działaniach jak i mentalnie bo kto za darmo jest w stanie narażać zdrowie a nawet życie.Wszystkie nasze wody górskie mają gospodarza PZW który stoi w tych działaniach z boku bo te kilka tyśięcy złotych dla SSR na rok przeznaczone na ochronę to kwota śmieszna i żenująca.W tym roku z SSR Goleniów dostaliśmy na jesień tysiąc złotych,TPRIIG dokłada pięć tysięcy,koło SMOLT Z Goleniowa pięć tysięcy.Daje to w sumie jedenaście tysięcy na okres trzech mięsiecy na około 30 strażników SSR.To tylko powiat goleniowski a dorzecze samej Iny to kilka powiatów i tysiące kilometrów do przejechania.Wniosek jest prosty albo gospodarz powoła wyspecjalizowane zatrudnione na etacie jednostki albo to wszystko szlag trafi za chwilę nad Iną będą rządzić buraki z fazą i widłami.....