Wybrałem się dziś beż większego przekonania na ryby... Pogoda co 30 minut inna, ale po co w domu siedzieć? Po długim spacerze niemal że kończyłem, słuchać było że strasznie głośno coś zbiera za zakrętem. Nie byłem pewien co to! Podałem chruścika...nic! Podałem sieczkę... nic. Podałem następnie dużą szarą Jętkę którą dostałem od Roberta Karlewskiego (wielkie dzięki)
i za pierwszym razem strzał. Ryba wyskakuje pół metra nad wodę i już wiedziałem że będę miał kłopoty... kilka fikołków i owiną mi się w okół zatopionego drzewa... Szybka decyzja buty oraz spodnie wylądowały na brzegu a ja w samych gaciach po jajka w wodzie aby uratować zestaw... Udało się, łapy jeszcze mi się trzęsą.
Idealnie 60 cm
Połamania