Swego czasu miałem tez podobne obserwacje dotyczące rzek, które znałem przez dłuższy okres czasu, więc zadałem sobie pytanie dlaczego życia zaczęło być w nich tyle co w cmentarnej kaplicy? Nie chodzi już nawet o odpasione pstrągi, ale co się stało z ciernikami, jelcami, kiełbiami które kiedyś występowały w tej samej rzece w ilościach większych od śladowych, a której czystość w czasach realnego socjalizmu i panującej wówczas ekologicznej hekatomby odbiegała znacznie od obecnej? Co prawda nie wszystko z tego opracowania zrozumiałem, ale wydaje mi się. że wyjaśnia ono dosyć dobrze stan rzek, który mamy obecnie (przy czym niestety ale widząc dalsze działania zmierzające do ich utrzymania trudno moim zdaniem spodziewać się zmian na lepsze). Proponuję chociaż przeczytać Streszczenie, Wstęp i część Dyskusji:
www.ekologia.uni.lodz.pl/grzybkowska5.pdf[/quote]
Przepraszam, bardzo Cię nie lubiłem we wcześniejszych dyskusjach. Należysz jednakże pomimo swoich wad do ludzi myślących. W ubiegłym sezonie oprócz zajefajnie cieszącego moje oko tarła strzebli i mnogości lipieni na górnym odcinku Regi, wzrostu w populacji pstrąga kolejny rok nie zauważyłem. Nie samymi owadami kropek żyje, szczególnie zimową porą.